Polski Komitet Olimpijski zaprasza na wystawę „Dawid Grzelak/Nie- binarne, Anna Kordulewska/Infra-Cienkie”, która w Galerii (-1) PKOl prezentowana będzie w dniach 30.11-14.12. Wernisaż odbędzie się 30.11. 2021, godz. 19.00. Kuratorem wystawy jest Kama Zboralska.
Wystawa prezentuje prace licencjackie obronione w 2019 roku na Wydziale Sztuki Mediów ASP w Warszawie. Obie z wynikiem celującym, promotor: Anna Panek, opiekun pracy: Paweł Susid.
INFRA-CIENKIE
„lnfracienkie to pojęcie wprowadzone przez Marcela Duchampa. Sam Duchamp nie podawał jego konkretnej definicji. Podawał jedynie przykłady: ciepło fotela, z którego ktoś wstał; dym papierosowy zmieszany z oddechem osoby, która go puszcza. W mojej pracy poruszam infracienką relację mojego ciała z ciałem, które kiedyś było bardzo blisko, ale którego już przy mnie nie ma.
Dotykam tu jeszcze jednej infracienkiej relacji – mojej z moim ciałem. Na to, co definiuje mnie jako osobę składają się dwa aspekty – wnętrza (osobowości) i zewnętrza (ciała). Pomiędzy tymi stanami widzę u siebie bardzo wyraźne pęknięcie (nie myślę w kategoriach „ja czyli moje ciało” tylko
„ja i moje ciało”). W mojej pracy próbuję się zmierzyć z niedoskonałością i nieakceptacją własnego ciała.
Moja praca ma dosyć konkretną strukturę. Składa się z następującego procesu: DEKONSTRUKCJA – REKONSTRUKCJA/DEFORMACJA – ORNAMENT. W pierwszym etapie dokonuję dekonstrukcji ciała – dzielę je na fragmenty. To pozwala mi rozłożyć sytuacje na części, ale też jest wyrazem rozpadu i zniszczenia. Etap rekonstrukcji i deformacji służy odtworzeniu pewnych sytuacji.
Z kawałków ciała składam historie. Deformacja podbija charakter tych historii, pokazuje mój stosunek
do mojego ciała i do jego ciała, mówi o dynamice tych relacji. Etap ornamentu to dla mnie szczególny moment, kiedy próbuję zakłamać rzeczywistość tworząc historie, które nie miały miejsca. Próbuję wykreować nową rzeczywistość – piękną i harmonijną, która jednak nadal składa się z kawałków przeszłości (te obrazy tworzone są ze wcześniejszych fragmentów).
Na samym początku tworzę małe formy rzeźbiarskie. Tworzę je bez wcześniejszego projektu, bez zastanowienia, bez modela. Przywołuję do życia wspomnienia i wyobrażenia ze wszystkimi niedoskonałościami, które wynikają zarówno z upływu czasu jak i ułomności mojej pamięci. Niektóre
są wycyzelowane, inne gubią się w tworzywie sprawiając wrażenie nieudolnych.
Na tym etapie dochodzi też do zaburzenia skali – nie planuję tego, pozwalam działać podświadomości Z tych form tworzę sytuacje. Ten etap jest już bardzo świadomy. Przywołuję wydarzenia, który miały miejsce, projektuję te, które chciałabym aby się zdarzyły. Dokonuję deformacji i tworzę ornamenty. Zaprojektowane sytuacje przenoszę na płótno. Maluję w określony sposób – powoli i precyzyjnie. Kawałek po kawałku, warstwa po warstwie. Dzięki temu czuję, że tworzę sytuacje
od najmniejszych cząsteczek, że dotykam ich tkanek. Namalowanie obrazu pozwala mi też zapieczętować przedstawione historie. W przeciwieństwie do rzeźby, obraz przedstawia tylko jedną, narzuconą przeze mnie perspektywę. Dzięki temu każda opowieść ma swój wyraźny początek i koniec”.
Anna Kordulewska
NIE-BINARNE
„Temat niebinarności płci pojawił się w moim życiu kilka lat temu, gdy dziewczyna, której miałem zrobić zdjęcia, poprosiła, żebym zwracał się do niej bez używania żeńskich i męskich zaimków. Znajomi mówili do niej per osoba. Niesamowicie zaintrygowało mnie to jak ludzie niebinarni funkcjonują w społeczeństwie. Mogą oni identyfikować się jako osoby o dwóch lub więcej płciach, mające tożsamość zmienną lub nieprzypisujące się do żadnej z nich.
Nie-binarne to próba zastanowienia się nad rolą płci kulturowej w dzisiejszym świecie. Zadaje również pytanie, czy potrzebujemy ich dziś w takiej konfiguracji, jaką każdy zna. Już sam tytuł cyklu pozwala na refleksję, czy płcie są w stanie funkcjonować osobno, powinny być ze sobą sprzężone, czy też może nie powinny istnieć w ogóle. Wyraz niebinarne jest jednym, na pozór niepodzielnym wyrazem, ale rozłączony dywizem, nabiera nowego, adekwatnego do cyklu rytmu i znaczenia. Odrzuciłem realistyczne podejście, przypisując płciom konkretne barwy i formy. Ma to swój początek w kulturowym podejściu do rozgraniczenia płci na symbole oraz stereotypowym przypisywaniu do nich kolorów. Wszystkim róż mimowolnie kojarzy się z czymś dziewczęcym, a kolor niebieski z chłopcem. Tak samo na moich obrazach formy kobiece są delikatne i obłe, a męskie ostre i kanciaste. W pewnym momencie wszystko zaczyna ze sobą kontrastować, ale zarazem też przenikać się. To, co kobiece, staje się męskie i na odwrót. Dzieje się to zarówno w warstwie kształtów i barw. Zaczynamy rozumieć, że płeć nie powinna być określana binarnie, gdyż składa się na nią całe spektrum cech, których nie należy szufladkować” .
Dawid Grzelak
PKOl