Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak prezentuje się sytuacja u polskich olimpijczyków na 100 dni przed rozpoczęciem rywalizacji w Japonii?
Andrzej Kraśnicki, Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego: – Na dziś nie ma jeszcze Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej Tokio 2020. Możemy o niej mówić dopiero po zatwierdzeniu jej składu przez Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego oraz po przyjęciu ślubowania przez sportowców. Stanie się to tuż przed igrzyskami. Dopiero wtedy zawodnicy staną się pełnoprawnymi olimpijczykami w rozumieniu zasad i przepisów. Obecnie polscy zawodnicy trenują, przebywają na zgrupowaniach. Niektórzy mają już olimpijskie „paszporty”, inni jeszcze o nie walczą. Na 100 dni przed Tokio mamy blisko 100 kwalifikacji w 17 dyscyplinach. Na razie do igrzysk zakwalifikowało się około 150 zawodników z Polski. Myślę, że Polska Reprezentacja Olimpijska Tokio 2020 będzie liczyć maksymalnie 240 zawodników.
– Czy to dla Pana najtrudniejszy okres w pracy jako Prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego (chodzi oczywiście o zamieszanie związane z szerzącą się pandemią COVID-19)?
– To niełatwy czas dla wszystkich – także dla sportu, zawodników, Związków Sportowych i Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Wszyscy żyjemy i pracujemy w nadzwyczajnych, niespotykanych dotąd okolicznościach. Przełożenie igrzysk było sytuacją bez precedensu, ale konieczną z punktu widzenia bezpieczeństwa wszystkich uczestników tego wydarzenia. Przypomnę, że do tej pory w czasach pokoju igrzyska nigdy nie były przekładane, odwoływano je w 1916, 1940 i 1944 r. z powodu wojen światowych. W ubiegłym roku pandemia była jedną wielką niewiadomą. Dziś wiemy o niej więcej, na całym świecie prowadzone są szczepienia, które mogą nas przed nią skuteczniej chronić. Jako Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego jestem przygotowany na różne – nawet najtrudniejsze wyzwania. Problemy motywują mnie i cały zespół PKOl do szukania rozwiązań i jeszcze cięższej pracy. W tej nadzwyczajnej sytuacji pracujemy intensywnie by zapewnić naszej reprezentacji jak najlepsze warunki udziału w igrzyskach olimpijskich w tych innych niż dotąd okolicznościach. Jesteśmy w stałym kontakcie z MKOl i Komitetem Organizacyjnym Tokio 2020. Mamy zaangażowanych sponsorów i partnerów, którzy w tej trudnej sytuacji nas nie zawiedli.
– Czy istnieje obawa, że rywalizacja w Tokio jednak nie dojdzie do skutku?
– Nie ma pytania „czy”, ale „jak” i „w jakiej formie” igrzyska się odbędą. Bo nie ma wątpliwości, że 23 lipca tego roku ruszy najważniejsza sportowa impreza świata. Będą to jednak igrzyska olimpijskie jakich do tej pory nie znaliśmy. Dojdą pewne obostrzenia i niedogodności. Nie będzie zagranicznych kibiców – ale najważniejsze by były bezpieczne. Sportowcy przygotowują się do igrzysk przez cztery długie lata – w tym wypadku pięć – i dla niektórych ten start może być najważniejszym w karierze. Medal zdobyty w Tokio – na tych innych pod względem formy igrzyskach – będzie tak samo ważny, a sukces będzie smakował tak samo, albo i lepiej w tych niełatwych okolicznościach.
– Prezydent MKOl Thomas Bach i Premier Japonii Shinzo Abe zachowują spokój w wypowiedziach. Wszystko jest pod kontrolą?
– Absolutnie tak. Zarówno MKOl jak i Komitet Organizacyjny Tokio 2020 to niezwykle sprawne i uporządkowane organizacje. Odpowiedzialność i bezpieczeństwo to dla nich najważniejsze wartości. Wprowadzanych jest szereg procedur i obostrzeń, które pozwolą w bezpieczny sposób przeprowadzić współzawodnictwo. Prowadzona jest ciągła komunikacja dotycząca właściwych postaw i obowiązujących zachowań w Tokio. Organizacją igrzysk zawsze zajmują się profesjonaliści i nie inaczej jest teraz. Narodowym Komitetom Olimpijskim i sportowcom pozostaje zaufać i dostosować się do obecnej sytuacji i procedur – być może uciążliwych, ale z pewnością koniecznych.
– Otrzymujecie na bieżąco wytyczne, przekazywane przez organizatorów igrzysk?
– Tak, jesteśmy w stałym, praktycznie codziennym kontakcie z Komitetem Organizacyjnym Tokio 2020. To dla nas intensywny czas i tak będzie do końca igrzysk.
– Jak liczna może być Polska Reprezentacja Olimpijska wysłana do Japonii?
– Wkroczyliśmy na ostatnią prostą kwalifikacji. Wielkość Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej powinna być zbliżona do tej z Igrzysk XXXI Olimpiady w Rio 2016 i może więc liczyć, jak już wspomniałem , około 240 zawodniczek i zawodników. Kibicujemy Polakom w walce o kwalifikacje, śledzimy ich przebieg. Liczymy, że nasza reprezentacja będzie liczna i bardzo silna oraz dostarczy nam wspaniałych emocji i wielu powodów do dumy.
– Jak będzie wyglądał proces szczepień sportowców i czy będą one dobrowolne?
– Główną zasadą, którą kieruje się MKOl, jak i wszystkie Narodowe Komitety Olimpijskie, jest zasada równości i wolności. Międzynarodowy Komitet Olimpijski zdecydował, że szczepienie przeciw wirusowi SARS-COV-2 nie będzie warunkiem udziału w igrzyskach olimpijskich. Zasoby szczepionki są różne na całym świecie i nie wszyscy mają do niej jednakowy dostęp. Szczepienie musi być autonomiczną, świadomą i dobrowolną decyzją sportowca. Oczywiście zarówno my, jak i Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej, zachęcamy do szczepień. Jesteśmy przekonani, że przyjęcie szczepionki dałoby polskim sportowcom przygotowującym się do igrzysk olimpijskich – często wyjeżdżającym na zagraniczne zgrupowania – spokój, komfort i pewność, że ewentualne zakażenie nie wyeliminuje ich ze startu w igrzyskach.
– Przeniesienie igrzysk wiąże się z ogromnymi stratami. Polska też je odczuła?
– Oczywiście, że tak – zarówno w wymiarze sportowym, jak i ekonomicznym. Część zawodników była perfekcyjnie przygotowana do startu w ubiegłym roku, niektórych rozczarowało przełożenie igrzysk, choć absolutnie rozumieli wyższą konieczność i powód tej decyzji. Ponieśliśmy wiele kosztów związanych z przygotowaniami do igrzysk już w ubiegłym roku. Musieliśmy renegocjować nasze umowy sponsorskie, ponieważ nie mogliśmy zrealizować wszystkich świadczeń dla naszych partnerów. Pandemia koronawirusa sprawiła, że świat sportu stanął – to niespotykana dotąd sytuacja. Rzadko zdarza się w gospodarce, czy w jakiejkolwiek działalności, żeby przychody i aktywności spadły nagle dosłownie do zera, a branża sportowa zetknęła się właśnie z tego typu zjawiskiem dosłownie z dnia na dzień.
– Czy jest Pan w stanie określić jak duże straty poniósł MKOl i organizatorzy IO?
– Nie jestem w stanie tego precyzyjnie określić – te dane zmieniały się w ciągu ostatniego roku – ale są to niebagatelne kwoty. Proszę pamiętać, że igrzyska zostały przełożone, gdy wszystko było już gotowe – obiekty, hotele, wioska olimpijska, a Japończycy czekali na kibiców, którzy mieli dać japońskiej turystyce i gospodarce spory zastrzyk finansowy. To trudny moment dla Japonii i MKOl. Jednak w całej tej sytuacji Międzynarodowy Komitet Olimpijski pokazał wielokrotnie czym jest solidarność olimpijska i uruchomił pakiety pomocowe – między innymi dla sportowców.
– Korea Północna już zapowiedziała, że nie weźmie udziału w IO z obawy przed koronawirusem. Inne kraje mogą postąpić w podobny sposób?
– Pamiętajmy, że sportowcy czekali na tę imprezę ostatnie 5 lat, a niekiedy całe życie. Poszczególne Narodowe Komitety Olimpijskie doskonale o tym wiedzą i z pewnością zrobią wszystko, aby wysłać do Tokio swoich reprezentantów. Wierzy, że wprowadzone przez organizatorów procedury bezpieczeństwa będą na takim poziomie, aby igrzyska były w pełni bezpieczne.
– Myśli Pan, że sport wróci jeszcze do „normalności” sprzed pandemii?
– Wszyscy w to wierzymy i powinniśmy zaufać naukowcom i lekarzom. To oni przede wszystkim robią co w ich mocy, aby nie tylko sport, ale cały świat wrócił do życia jakie znamy sprzed pandemii, czyli do normalności. Potrzeba nam jej w każdej dziedzinie.
– Sportowcy zastaną nową rzeczywistość? Życie w wiosce olimpijskiej będzie bardzo ograniczone?
– Podczas całych igrzysk olimpijskich wszelki ruch i kontakt ze światem zewnętrznym będzie mocno ograniczony. Przyjęta zasada bańki (z ang. „bubble to buble”) umożliwi sportowcom praktycznie tylko poruszanie się pomiędzy wioską olimpijską, a obiektem startowym i treningowym. To na pewno trudne i nowe doświadczenia, ale każdy musi podejść do tego z wielkim zrozumieniem i odpowiedzialnością, aby igrzyska nie tylko się odbyły, ale – będę to powtarzał jak mantrę – aby były bezpieczne absolutnie dla każdego uczestnika.
– Z ilu medali przywiezionych przez Polaków z Japonii będzie Pan zadowolony?
– Cieszy mnie każdy medal zdobyty przez Polaka na igrzyskach olimpijskich, każdy życiowy rekord i sukces. Oczywiście chcemy, żeby medali było jak najwięcej, ale moją intencją nie jest wywieranie presji na zawodnikach. Polski Komitet Olimpijski ma sprawić, aby udział Polaków w tej imprezie był jak najbardziej komfortowy i bezstresowy. Poza tym wierzę w polskich sportowców i wiem, że każdy z nich, który zostanie Olimpijczykiem na Tokio 2020 zrobi wszystko, co w jego mocy, aby zapisać się w historii polskiego sportu. Kibicujemy wszystkim Polakom i trzymamy kciuki, ale musimy wziąć pod uwagę także to, że te igrzyska będą specyficzne, a przygotowania do nich także odbywają się w nadzwyczajnych okolicznościach.
– Czy może dojść do bojkotu IO w Japonii albo Chinach?
– Równolegle realizujemy zadania dotyczące startu Polaków w Tokio i w Pekinie. Pomimo nadzwyczajnych okoliczności wszystkie prace na ten moment przebiegają bez zakłóceń. W mojej ocenie imprezy te nie są zagrożone bojkotem. Pamiętajmy jakie szkody dla światowego sportu wyrządził w przeszłości bojkot igrzysk w Los Angeles czy Moskwie. Rywalizacja sportowców powinna być apolityczna, neutralna i zgodna z wartościami Ruchu Olimpijskiego, a są nimi: przyjaźń, szacunek, dążenie do doskonałości i fair play.
– Ostatnie pytanie, wybiegające w przyszłość. Czy Polska będzie kiedyś próbowała zorganizować letnie albo zimowe IO?
– Polska już wielokrotnie udowodniła, że potrafi zorganizować wielkie imprezy sportowe. Jednak w tej chwili głównym naszym celem jest organizacja III Igrzysk Europejskich, które będą rozegrane w 2023 roku w Polsce. To także duże wyzwanie, któremu chcemy sprostać jak najlepiej i wierzę, że tak będzie.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL
Fot.: PKOl – Szymon Sikora