MALAK WALDEMAR (1970-1992)
|
mechanik samochodowy, wielki showmen i ciężarowy talent z Gdańska, medalista olimpijski z Barcelony (1992), zginął w wypadku drogowym trzy miesiące po igrzyskach.
Urodzony 17 lipca 1970 w Gdańsku, syn Stanisława i Zofii Paul, absolwent miejscowej Szkoły Samochodowej przy ul. Karpiej (od 8 roku życia wychowany tylko przez matkę Zofię), już w szkole podstawowej (nr 80) na Przymorzu był bardzo zaangażowany w „działalność sportową” (gry zespołowe, głównie piłka nożna, lekka atletyka, tenis stołowy, łyżwiarstwo szybkie). Gdy zachęcony przez trenera Piotra Owczarskiego zjawił się w siłowni Stoczniowca miał 12 lat, 142 cm i ważył 40 kg. Sprytny i piekielnie uzdolniony mikrus szybko był najlepszy wśród kolegów i na treningach zaczął się… nudzić. Następne półtora roku spędził w związku z tym wśród starej paki piłkarzy Championa Żabianka z którą wystąpił w finałach Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży. Do Owczarskiego, ale już w Lechii, powrócił pod koniec 1985, a dwa lata później uzdolnionym juniorem zainteresował się trener kadry Zygmunt Smalcerz. Rósł, przybierał na wadze, odbywał służbę wojskową (Legia) szybko doskonaląc swoje umiejętności i uzyskując coraz lepsze wyniki.
Zawodnik Lechii Gdańsk (177 cm, 100 kg) rozpoczął swoją krótką karierę od występów wśród juniorów. Zdobył dwukrotnie tytuł mistrza Polski i w 1990 daje się już poznać na arenie międzynarodowej: zostaje srebrnym medalistą (waga ciężka 100 kg) MŚ – 362,5 kg (170+192,5) i ME – 370 kg (170+200). Wielki talent i stałe szybkie postępy potwierdza w kategorii seniorów. Na swoich pierwszych MŚ (1991) zajmuje wprawdzie „tylko” 4. msc, ale uzyskuje w dwuboju 377,5 kg; zdobywa także tytuł młodzieżowego mistrza Polski (do 23 lat) i udanie startuje w Pucharze Świata. W roku olimpijskim jest bezkonkurencyjny: tytuł mistrza Polski seniorów zdobywa z doskonałym wynikiem 397,5 kg, a tylko o 2,5 kg jest gorszy na Węgrzech, gdzie zdobywa brązowy medal ME – 395 kg (182,5+212,5), co otwiera mu drogę do Barcelony. I nie zawodzi. W stolicy Katalonii po porywającej walce uzyskał upragnione 400 kg i zdobył brązowy medal (wynik tylko o 2,5 kg gorszy od srebrnego medalisty, reprezentanta WNP Timura Tajmazowa).
Otrzymał ogromne brawa nie tylko za medal, ale także za styl walki. Polak okazał się bowiem wielkim współczesnym showmenem. Podchodząc do sztangi wydawał niecodzienne pomruki, a po podniesieniu na wyciągniętych rękach trzymał ją w powietrzu poza regulaminowe 3 sekundy przestępując z nogi na nogę, jakby chciał wszystkim pokazać jaki to jest silny. A „straszył” już samym wyglądem: potężnymi bicepsami i na zero ogoloną głową. Gdański siłacz był wielką atrakcją ciężarowego turnieju w Barcelonie (otrzymał wielkie brawa od publiczności) i naszą nadzieją na następne igrzyska w Atlancie. Mówiono, że musiał tylko nieco poprawić technikę podrzutu. Miał być ogłoszony przez PZPC – zawodnikiem Roku 1992. Ulubieniec publiczności, fan motoryzacji i szybkości, jadąc jako pasażer własnym fordem (dar sponsora za medal olimpijski) do Wolfsburga, zginął w wypadku drogowym w Hawratyni pod Wejherowem 13 listopada 1992 i pochowany jest na Łostowicach.
*1992 Barcelona: w. ciężka 100 kg – 3. na 25 start. z wynikiem 400 kg:185+215 zdobywając brązowy medal (zw. W. Tregubow WNP – 410 kg:190+220).
Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 266; Pawlak, Olimpijczycy, s. 161-162; Gebert, Poczet olimpijczyków, s. 91-95; Duński, Od Paryża, s. 532; Szyk, Polski sport ciężarowy, s. 45, 58, 68; Kronika Sportu, s. 980; USC Gdańsk, pismo z 23.04.2003; USC Luzino, AZ 29/1992; Wywiad środowiskowy.