st. chor. sł. st. WP, bokser, ostatni ze wspaniałej „lekkiej kawalerii”, mistrz Europy z Madrytu (1971), najlepszy pięściarz biało-czerwonych z Igrzysk Olimpijskich w Monachium (1972).
Urodzony 20 listopada 1939 we wsi Małecz koło Tomaszowa Mazowieckiego w rodzinie chłopskiej Wincentego i Heleny Milczorek, absolwent Technikum Mechanicznego w Zduńskiej Woli, gdzie nauczyciel (Tomasz Lasota) po raz pierwszy włożył mu bokserskie rękawice. Chłodno i głodno było w szkolnym internacie, toteż chętnie skorzystał z klubowej opieki: w Pogoni Włókniarzu w Zduńskiej Woli 1955 (trener Kraszewski), a potem w Pilicy w Tomaszowie Mazowieckim 1956-1959 (Marian Twardowski).
Służba wojskowa (najpierw zasadnicza, a potem stała – dosłużył się stopnia st. chorążego) związała go z warszawską Legią (1960-1975), gdzie jego wychowawcami i trenerami byli: Stanisław Wasilewski i brązowy medalista z Melbourne – Henryk Niedźwiedzki. Pięściarz (170 cm, 63 kg) wagi lekkiej (godny kontynuator tradycji naszych bokserów tej kategorii: Antkiewicza, Paździora i Grudnia), odbył na ringach krajowych i zagranicznych drogę, która stała się kanwą telewizyjnego filmu Filipa Bajona. Pokazano w nim losy wybitnego boksera, który był jednocześnie człowiekiem niesfornym, pechowym i nieobliczalnym. Miał 24 lata, sporo już sukcesów, ogromne nadzieje na przyszłość, wielkie sportowe plany i nieodpartą wiarę, że bez boksu nie można żyć. I nagle (1964), po jednym z badań lekarze wydają wyrok: arytmia serca, zakaz uprawiania boksu! Cztery i pół roku przerwy pełnej bólu, psychicznych załamań, beznadziei (alkohol) refleksji z przebytej sportowej drogi (kazano mu nie raz obniżać wagę ciała, nawet o 6 kg) i leczenia (często metodą znachorów), gdyż nikt nie wiedział, dlaczego arytmia nie występuje podczas wysiłku, w czasie walki na ringu, a tylko pojawia się w różnym przypadkowym czasie i nieznanych okolicznościach. „Amnestia” przychodzi równie niespodziewanie jak zakaz. Poradnia Sportowo-Lekarska w zawodniczej książeczce, we wrześniu 1968, daje zgodę na dalsze boksowanie. Zawodnik uważa to za cud. Szybko powraca do dawnej roli, jakby nigdy tej przerwy nie było. Rozpoczyna się drugi rozdział sportowej kariery Szczepańskiego. Ma 29 lat, ale nadal wielkie ambicje, plany i nadzieje. Zbliżają się mistrzostwa Europy w Madrycie (1971). Przed wieloma laty w Belgradzie (1961), też na mistrzostwach starego kontynentu przegrał (2:3) już w pierwszej walce z reprezentantem ZSRR Gennadijem Kokoszkinem. Po tej porażce prasa nie pozostawiła na nim suchej nitki. Poczęstowano go nawet niewybrednymi epitetami nazywając „niegodnym reprezentowania barw narodowych tchórzem”. Nikt nie brał pod uwagę, że był pięściarzem jeszcze stosunkowo młodym, że zawodnik radziecki „bił jak koń” i że kazano mu (wielki grzech trenerów i działaczy nie tylko tamtych lat) dusić wagę do piórkowej, chociaż naturalną miał lekką. Od tamtej pory był z prasą na bakier. W Madrycie jako 30-letni już zawodnik zaczął gonić utracony czas. Uwierzył we własne siły. Nabył umiejętność walki z zagranicznymi rywalami z którymi najczęściej zyskiwał przewagę w drugich rundach. I wygrał najważniejszą próbę. Napisano, że w Madrycie stał się (kolejny) cud.
Odżył bokser, nad którym właściwie postawiono już krzyżyk. Pokonał kolejno: Schellenbauma (Szwajcaria), Caprettiego (Włochy), Tatara (Turcja) – wszystkich jednogłośnie 5:0, w półfinale Chromowa (ZSRR) 3:2 i w finale Vasile Antoniu (Rumunia) 4:1. Miał tytuł mistrza Europy i otwartą drogę do igrzysk w Monachium. Ale gorąca głowa mistrza i nie opuszczający go pech znów na drodze stanęły. Po powrocie z Hiszpanii postanowił wystąpić w mistrzostwach Polski w Katowicach (1971), gdzie, jak wiadomo, nigdy nie kochano sportowców z Warszawy, a zwłaszcza z Legii (słynne „wygwizdywania” Deyny, nawet kiedy strzelał bramki dla reprezentacji). I tym razem w katowickim „Spodku”, mistrza Europy nie przyjęto z sympatią, a w walce finałowej (ze Zbigniewem Osztabem), „bezinteresowna niechęć” kibiców była wręcz nieznośna. Okrzyki i epitety nie ustawały nawet podczas dekoracji mistrza Szczepańskiego, który w pewnym momencie zerwał z ramion szarfę, którą go dekorowano i wyrzucił w tłum poza ring (podobno także z medalem). Za czyn ten odebrano mu tytuł mistrzowski i dożywotnio zdyskwalifikowano. Dyskwalifikacja zostaje wprawdzie później cofnięta (tytuł mistrzowski przywrócony został nieco później), ale po tym niemiłym i nerwowym incydencie, w kwietniu 1972 (niespełna cztery miesiące przed igrzyskami) jest kolejna decyzja lekarzy: niewydolność serca. Koniec z boksem! Znów dni niepewności, seria badań i stałe pytanie pozostające bez odpowiedzi: skąd ten występujący (jednak) nieregularnie skurcz mięśnia sercowego? I dalsza walka boksera z własnym kapryśnym sercem o zmianę diagnozy kardiologów. Jest ona w końcu jeszcze raz zwycięska: nie ma przeciwwskazań w uprawianiu sportu. Pełną gotowość polskiego boksera do startu olimpijskiego już w Monachium potwierdzają lekarze niemieccy. Teraz jeszcze na przeszkodzie do pełnej sprawności i medalu olimpijskiego staje bolesny czyrak na grzbiecie dłoni prawej ręki Szczepańskiego. Jak zwykle nieposłuszny, sam bez niczyjej pomocy (bijąc w worek treningowy) chce wyjść z tej opresji. Nie daje rady. Interwencja dr Janusza Garlickiego jest jednak zdecydowana i skuteczna. Ale dopiero po trzech pierwszych walkach. Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe. Dodać warto, że mistrz olimpijski, ostatni z „lekkiej kawalerii” polskich pięściarzy był 6-krotnym mistrzem Polski w wadze lekkiej (1962, 1963, 1969-1971, 1974), 6-krotnym drużynowym mistrzem kraju w zespole Legii (1960/61, 1961/62, 1962/63, 1968/69, 1971, 1973) i 15-krotnym reprezentantem Polski w meczach międzypaństwowych 1961-1973 (8 zwycięstw i 7 porażek). Zwycięzca Turnieju Przedolimpijskiego PZB i „Trybuny Ludu” (1961, 1963) i turnieju „Czarne Diamenty” (1972) w kat. lekkiej. Stoczył 290 walk z których wygrał 251, 15 zremisował i 24 przegrał. Po zakończeniu kariery sportowej – trener (Polonia Warszawa, KSZO Ostrowiec). Zasłużony Mistrz Sportu, odznaczony m. in. dwukrotnie złotym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe i Krzyżem Kawalerskim OOP. Uhonorowany nagrodą im. Aleksandra Rekszy (2002). Zagrał w filmie (wraz z Jerzym Kulejem) Marka Piwowarskiego „Przepraszam czy tu biją?”.
Zmarł 15 stycznia 2017 roku.
*1972 Monachium: boks, waga lekka – w pierwszej kolejce wygrał 5:0 z Kasamiro Marchlo (Sudan), w drugiej pokonał 5:0 Jamesa Busceme (USA), w ćwierćfin. w najłatwiejszym pojedynku zwyciężył w III rundzie przez dyskwalifikację Irlandczyka Charlesa Nasha, w półfin. wygrał vo z Samuelem Mbogua (Kenia), który doznał pęknięcia kości obojczyka i po trzech dniach odpoczynku, w finale wygrał 5:0 z Węgrem Laszlo Orbanem, któremu sekundował sam Laszlo Papp, zdobywając złoty medal.
Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 339-340; Osmólski, Leksykon boksu, s. 234-235; Kurzyński, Tysiąc wspaniałych (2), s. 238-240; Duński, Od Paryża, s. 888-889; Najlepsi z najlepszych, s. 184-187; Zmarzlik, Bij mistrza, s. 72-81; Lis, Rekordy w plecaku, s. 355; Sportowcy XXX – lecia, s. 245-255; Pod prąd, „Bokser”, 2002, nr 5; Skotnicki, Od Olimpii do Atlanty, s. 197; Kto jest kim, Ed. III, 1993, s. 707; Pawlak, Olimpijczycy, s. 251; Wywiad środowiskowy. Uwaga: wszystkie źródła nie uwzględniają tytułu mistrza Polski, który zdobył Szczepański w Katowicach w 1971. Ten tytuł został mu zabrany decyzją PZB, ale potem ponownie przywrócony (także przez PZB).