Tuż po zakończeniu ostatniej konkurencji, w której startowali Polacy podczas XXIII ZIO PyeongChang 2018, biegu narciarskiego kobiet na 30 km stylem klasycznym z udziałem Justyny Kowalczyk, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki podsumował igrzyska w wykonaniu biało-czerwonych.
– Justyna była wielka, jest wielka i niezależnie do uzyskanego wyniku, który być może jej nie satysfakcjonuje, jestem dla niej pełen szacunku i uznania za to co robiła i robi dla Polski, ale także dla koleżanek z reprezentacji. Przypomnę, że była bardzo pomocna, użyczała sprzętu, serwisu. Za to jej dziękuję – powiedział szef PKOl.
– Jaka jest moja ocena igrzysk? Chciałbym zastrzec, że na to przyjdzie czas. Analizy dokona, zapewne bardzo szczegółowo, Ministerstwo Sportu i Turystyki i Instytut Sportu. Ja mogę powiedzieć tylko moje osobiste odczucia, wrażenia i przemyślenia. Wydaje mi się, że to czego oczekiwaliśmy i co oparte było o wcześniejsze wyniki naszych reprezentantów, to ma miejsce. Skoki narciarskie są dominującą dyscypliną. Skoczkowie zdobyli dwa medale, wywalczyli czwarte i piąte miejsce. Tu właśnie oczekiwaliśmy sukcesów. Poziomu polskiego sportu nie zmieniłoby, w sportach zimowych oczywiście, to, że mamy dwa, a mogliśmy mieć cztery, a przy większym szczęściu pięć medali. O naszym poziomie decyduje wiele czynników. To jest nasza infrastruktura sportowa, pogoda, bo jak wiemy, ostatnio nie mamy zbyt srogich i długich zim. Na to także ma wpływ finansowanie sportu. Osobiście uważam, że minimum jest spełnione. Zawodnicy nie skompromitowali naszego kraju, nie skompromitowali siebie. Wiem, że dali z siebie wszystko, a że my oczekiwaliśmy więcej, to już inna sprawa.
– Mieliśmy ostatnio wspaniałe igrzyska, zarówno w Vancouver, jak i w Soczi. Jednak przed PyeongChang mówiliśmy otwarcie, że powtórzenie tych wyników jest praktycznie niemożliwe. Mnie pytano najczęściej właśnie o to, ile medali zdobędziemy w Korei. Odpowiadałem, że będę cieszył się z każdego i bardzo cieszę się z tych dwóch wywalczonych przez skoczków narciarskich. Jednymi z przyczyn, że mamy tylko dwa medale była pogoda, brak koncentracji, a także czasem nadmierne emocje. Mam taką nadzieje, że po powrocie do kraju wrócimy do oceny tych igrzysk i wyciągniemy wnioski, które przyczynią się do osiągania lepszych rezultatów.
– Skoki narciarskie mają najlepiej rozwiniętą infrastrukturę, porównując z innymi państwami. Mają dobre finansowanie ze strony MSiT i sponsorów, posiadają wspaniały zespół ludzi, dobrych trenerów i to przyczyniło się do tych rezultatów. Mówiąc o biegach narciarskich – przed nami wielkie wyzwanie. Sądzę, że następuje zmiana generacji, ale tu trzeba także poprawić infrastrukturę. Jeśli chodzi o łyżwiarstwo szybkie, to widzę tu wielką szansę. Mamy nowy tor w Tomaszowie Mazowiecki. Pamiętajmy, że tor to nie wszystko. Nasi najlepsi łyżwiarze muszą stale startować z najlepszymi na świecie. Mówiąc o pozostałych dyscyplinach, to zaznaczę, że nawet w narciarstwie alpejskim mieliśmy przyzwoite wyniki. To była dla mnie znacząca niespodzianka. W innych dyscyplinach mieliśmy szóste miejsce Moniki Hojnisz w biathlonie, siódme miejsca łyżwiarek szybkich, biathlonistek i biegaczek narciarskich, ósme miejsce w sztafecie saneczkowej. Nawet to dzisiejsze trzynaste miejsce bobsleistów to jest naprawdę duża niespodzianka, bo to przecież najlepsze ich miejsce w historii startów na igrzyskach olimpijskich. To są wyniki, które dają nam nadzieję.
– Powiedzmy też o młodych polskich sportowcach, którzy pojawili się tu prawie we wszystkich dyscyplinach sportu. Te talenty to Karolina Bosiek, Maryna Gąsienica-Daniel, Natalia Kaliszek i Maksym Spodyriew, Kamila Żuk, Mateusz Sochowicz, Wojciech Chmielewski, Jakub Kowalewski, Mateusz Luty ze swoją ekipą, Oskar Kwiatkowski, Aleksandra Król i również Magdalena Warakomska czy Natalia Maliszewska oraz inni.
– Na koniec chcę powiedzieć kilka słów na temat osób, które stanowią historię polskich sportów zimowych. Mam tu na myśli Justynę Kowalczyk, Weronikę Nowakowską, Katarzynę Bachledę-Curuś, Mateusza Ligockiego, Konrada Niedźwiedzkiego czy Magdalenę Gwizdoń. Oni dodawali naszej reprezentacji otuchy, budzili szacunek, tworzyli dobry klimat. Część z nich odejdzie ze sportu, ale część zostanie. My nigdy nie zapomnimy o tym, co zrobili dla polskiego sportu.
– Myśląc o Pekinie 2022, chciałbym być optymistą. Patrząc na wsparcie dla sportu jakie ostatnio obserwujemy ze strony rządu, przy wsparciu sponsorów, możemy mieć nadzieję, że w Pekinie będziemy zadowoleni z sukcesów polskich sportowców.
www.olimpijski.pl
Fot.: Szymon Sikora