Iga Baumgart-Witan i Patrycja Wyciszkiewicz toczą walkę z czasem, by wyleczyć kontuzje, zbudować formę i zapewnić sobie wyjazd na igrzyska w Tokio. Dwie czołowe polskie biegaczki na dystansie 400 metrów trenują w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale, by przygotować się do czerwcowych mistrzostw Polski, po których ma zapaść decyzja o kadrze na igrzyska.
Obie zawodniczki mają na swoim koncie spore sukcesy – obie mają w dorobku złote medale mistrzostw Europy w hali i na stadionie oraz po dwa medale mistrzostw świata, a Wyciszkiewicz. Obie zdobywały je startując w biegach sztafetowych, a dziś obie marzą, by polecieć do Tokio i tam też walczyć o medal. Na drodze stoi im zdrowie, a konkretnie – ścięgna Achillesa.
– To były problemy ze stanami przeciążeniowymi i zapalnymi w okolicach ścięgna Achillesa. Samo ścięgno wygląda nieźle, ale w jego otoczeniu dzieją się dziwne rzeczy. Nie było mowy o zabiegu – tłumaczy Iga.
– Gdy wydawało się, że jest coraz lepiej, to Achilles wrócił. Śmieję się, że miałyśmy cztery lata gwarancji, a ten piąty rok był nam zupełnie niepotrzebny. Jak ze sprzętem AGD, niektóre części po gwarancji odmawiają posłuszeństwa. Tak było w moim, czy Igi przypadku. Ale wierzę w to, że wszystko się ułoży i dobrze skończy – dodaje Patrycja.
Obie trenują razem, bo mają też jedną trenerkę – mamę Igi, Iwonę Baumgart.
– Pechowo się stało, że akurat obie mamy problemy ze zdrowiem, a nawet mamy podobne kontuzje. Ale obie mamy je z kompletnie różnych powodów, więc to tylko pech. Musiałam opuścić kilka ważnych zawodów, było mi bardzo przykro, ale trzeba mieć jakieś priorytety, a igrzyska olimpijskie są najważniejsze. Teraz trzymajmy kciuki za to, żeby zostało tak, jak jest. Ten ból, który mam teraz, w ogóle mi nie przeszkadza – mówi Iga Baumgart-Witan, która w tym roku jeszcze nie wystartowała, odpuszczając całkowicie sezon halowy.
– W grupie siła, wspieramy się wszystkie razem, ale nie tylko my we trójkę, bo za nami stoi spora grupa ludzi. Wychodzimy już na prostą i mam nadzieję, że szczęśliwe dobiegniemy do mety, choć ta kontuzja pokrzyżowała mi plany, bo nie posiadam minimum indywidualnego. W tej chwili poziom jest bardzo wysoki, nie ma żadnych pewniaków i każda z nas będzie musiała pokazać, że jest w odpowiedniej formie – dodaje Wyciszkiewicz.
Obie muszą być w formie 24 czerwca, gdy w Poznaniu rozpoczną się mistrzostwa Polski.
– Wiadomo, że tam muszę wystartować bardzo dobrze, bo pewnie właśnie po tych zawodach będą zapadały decyzje o tym, kto pojedzie na igrzyska. Na pewno będę biegała też na mityngach, być może na Memoriale Ireny Szewińskiej, być może na Memoriale Janusza Kusocińskiego. Będą to okrojone występy, ale na pewno będą – mówi Baumgart-Witan. Wcześniej, jeszcze przed mistrzostwami Polski, obie planują zgrupowanie w Centralnym Ośrodku Sportu w Zakopanem.
Zarówno Iga, jak i Patrycja znają już smak startów w igrzyskach olimpijskich – obie biegały zarówno w Londynie, jak i w Rio de Janeiro. Teraz jednak przed polską sztafetą otworzyła się realna szansa na olimpijski medal.
– Są igrzyska, walczymy nie tylko dla mnie, dla Patrycji, czy dla mojej mamy, a dla sztafety, która ma walczyć o medal – mówi Baumgart-Witan.
– Mam wielką nadzieję, że uda nam się pojechać do Tokio. Bardzo chcę jeszcze raz wystartować na igrzyskach – dodaje Wyciszkiewicz.
Informacja prasowa COS