W czwartym ćwierćfinale turnieju olimpijskiego siatkarzy Polska przegrała w tie breaku z drużyną Francji i odpadła z turnieju w Tokio. Klątwa olimpijskich ćwierćfinałów wisi nad polskimi siatkarzami od IO Ateny 2004.
Od Igrzysk Olimpijskich Ateny 2004 polscy siatkarze nie potrafią przełamać klątwy ćwierćfinałów. Tym razem jednak liczyliśmy, ze ten dotychczas nieosiągalny olimpijski próg zostanie przekroczony. To było założenie śmiałe, ale też uprawnione. Nasi siatkarze to aktualni mistrzowie świata. Z każdej imprezy w latach 2018-2019 (mistrzostwa Europy, Liga Narodów, Puchar Świata) nasza reprezentacja wracała z medalami. Od dawna polska kadra nie była tak szeroka i wyrównana. Tyle tylko, że w sporcie wcześniejsze zasługi nie dają gwarancji na kolejne sukcesy, a rywale nie lękają się nawet mistrzów. Wprost przeciwnie – obowiązuje zasada „bij” mistrza.
Ćwierćfinał z Francją, biorąc nawet nasze ostatnie starcie z Trójkolorowymi w Lidze Narodów wcale nie zapowiadało się na łatwą przeprawę. Francuzi, a szczególnie ich lider Earvin Ngapeth są nieobliczalni. W secie pierwszym wydawało się, że znaleźliśmy receptę na rywali. Wilfredo Leon i Bartosz Kurek przyjęli rolę liderów i z tej roli się wywiązywali niemal bez zarzutu, choć nie zawsze mieli wystarczające wsparcie. To mogło niepokoić. Nie mniej wygrana do 21 pozwalała na optymizm.
Ten optymizm okazał się nieco przedwczesny. W partii drugiej zmierzaliśmy po kolejne zwycięstwo. Wówczas jednak nowe oblicze francuskiego zespołu stworzył wprowadzony wcześniej Antoine Brizard, który zastąpił Benjamina Toniuttiego. Krok po kroku gra przeciwnika była coraz bardziej urozmaicona i skuteczna. Tymczasem kadrowe rotacje dokonywane przez Vitala Heynena nie były do końca efektywne. Do stanu 20:20 jeszcze nie wyglądało to źle, ale finisz należał już do Francuzów.
Nadzieja wróciła w odsłonie trzeciej. Łatwo nie było, ale w najważniejszej części tego starcia do starań Kurka i Leona dołączyli środkowi. Dzięki temu nasza gra była bardziej urozmaicona i mniej przewidywalna dla ekipy Laurent Tillie. Po grze na punktowym styku uciekliśmy na bezpieczną dwu, trzypunktową przewagę, którą utrzymaliśmy głownie dzięki dzielnej postawie Leona.
Wydaje się, że kluczowym momentem był set czwarty, a dokładniej moment kiedy to z prowadzenia 7:4 oddaliśmy francuskiej drużynie cztery punkty z rzędu. Francuzi zaczęli się nakręcać, a w grze polskiego zespołu pojawiło się sporo nerwowości. Trzymaliśmy się niby blisko, dystans był jednopunktowy, ale od stanu18:19 rywale nam uciekli na bezpieczną przewagę, którą utrzymali i doprowadzili do tie breaka.
Set prawdy od początku nie układał się po myśli Biało-Czerwonych, a ośmieleni Trójkolorowi obnażali wszystkie deficyty po naszej stronie. W rezultacie wygrali i tę odsłonę, a przede wszystkim zapewnili sobie awans do półfinału.
Łzy naszych siatkarzy po ostatnim gwizdku sędziego to przykry obraz, ale dowodzi że tej drużynie niezmiernie zależało na olimpijskim podium. Następna próba za trzy lata w Paryżu. Tymczasem już za niespełna miesiąc jest okazja do choć częściowego rozładowania rozczarowania podczas mistrzostw Starego Kontynentu, których finał odbędzie się miedzy innymi w Polsce.
Polska – Francja 2:3 (25:21, 22:25, 25:21, 21:25, 9:15)
Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (L) – Łukasz Kaczmarek, Kamil Semeniuk, Piotr Nowakowski, Aleksander Śliwka
Trener: Vital Heynen
PZPS
Fot.: PKOl