Igrzyska Europejskie to nie tylko walka o medale, ale i olimpijskie kwalifikacje do Paryża 2024. Tak właśnie jest w siedmioosobowej odmianie rugby. I tak się składa, że szansę na jedno i drugie ma kobieca reprezentacja Polski!, która do tej pory w turnieju III Igrzysk Europejskich spisuje się wyśmienicie.
– Jesteśmy zadowolone z tego, co tu się wydarzyło, że dotarłyśmy do czołowej czwórki. To spełnienie marzeń – powiedziała tuż po meczu z Włoszkami Sylwia Witkowska. – Czeka na nas wielka nagroda, o którą musimy teraz powalczyć – dodała, nawiązując do tego, że ewentualny awans do finału to nie tylko medal Igrzysk Europejskich, ale również pewne miejsce co najmniej w interkontynentalnym turnieju kwalifikacyjny do igrzysk w Paryżu. I szansa na to, by zawiesić na swojej szyi złoto i wywalczyć bezpośrednią kwalifikację.
Byłby to historyczny sukces polskiego rugby, jednak dla podopiecznych Janusza Urbanowicza pisanie historii tej dyscypliny w Polsce to nic nowego. Najpierw były pierwszą drużyną, która stanęła na podium mistrzostw Europy, potem wywalczyła tytuł mistrzyń Starego Kontynentu, zagrała w World Series, Pucharze Świata, a teraz walczy o medal Igrzysk Europejskich i przepustkę do Paryża.
I ma na to ogromną szansę, bo w Krakowie, przed własną publicznością, która z pewnością ich poniesie, są w stanie przeciwstawić się wszystkim.
– Gramy o zwycięstwo, jesteśmy u siebie, przed własną publicznością. Chcemy pokazać, że na wszystko, co osiągnęłyśmy przez ostatnie lata, wypracowałyśmy na boisku – powiedziała z kolei Julianna Schuster.
„Biało-Czerwone” w półfinale zmierzą się z Czeszkami, które sensacyjnie wyrzuciły z turnieju Hiszpanię. To niewygodny rywal, ale Polki kilkukrotnie pokonały ten zespół i teraz wszyscy kibice liczą, że ponownie będą górą w tym pojedynku. – Jeden mały błąd w rugby 7 może kosztować stratę punktów – przestrzega jednak Schuster, choć jak wszystkie zawodniczki naszej kadry podkreśla, że podium jest celem minimum.
W drugim półfinale Brytyjki, które są głównymi faworytkami do złota, spotkają się z Belgią. Wydaje się, że zawodniczki z Wysp nie powinny mieć kłopotu z awansem, bo Belgijki w fazie grupowej dość zdecydowanie uległy Hiszpanii i nie prezentowały się tak, jak jeszcze kilka tygodni temu w RPA, gdzie były rewelacją challengera do World Series. Wielu ekspertów od początku prognozowało finał Polska – Wielka Brytania i wygląda na to, że choć jak mawiał Woody Allen „prognozy są trudne, szczególnie w odniesieniu do przyszłości”, ta może się sprawdzić!
– Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zagrać w finale i zdobyć kwalifikację na igrzyska olimpijskie w Paryżu – powiedziała Sylwia Witkowska.
Męska reprezentacja Polski, dla której te zmagania nie były szczególnie udane, we wtorek o 12:30 zagra z Rumunią o 11. miejsce. Arcyciekawie zapowiadają się półfinały. Irlandczycy, którzy do tej pory zrobili na wszystkich najlepsze wrażenia, zagrają w Portugalią, natomiast w drugim ze spotkań o awans do finału powalczą Wielka Brytania i Hiszpania.
Wobec kłopotów Brytyjczyków ekipa z Półwyspu Iberyjskiego ma spore szanse na awans, choć liczne grono kibiców z Wysp liczy, że jednak dojdzie do starcia graczy z północny naszego kontynentu.
Początek sesji porannej we wtorek 27 czerwca od godziny 10:00. „Biało-Czerwone” swój mecz rozegrają o 11:50 jako drugi z kobiecych półfinałów. Wielki finał kobiet zaplanowano na 21:05, natomiast 30 minut później zostanie rozegrany mecz o złoty medal w turnieju mężczyzn.
Fot.: PKOl – Robert Hajduk, Szymon Sikora