Polscy siatkarze w finale igrzysk olimpijskich!

Polska po niezwykle emocjonującym pięciosetowym spotkaniu pokonała USA 3:2 (25:23, 25:27, 14:25, 25:23, 15:13) w półfinałowym meczu XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024. Biało-Czerwoni po 48 latach ponownie zagrają w finale najważniejszej imprezy czterolecia!

Polska drużyna przełamała „klątwę” ćwierćfinału i w poniedziałek w czterech setach pokonała Słoweńców w czterech partiach. W półfinale igrzysk przyszło jej się zmierzyć z bardzo dobrze dysponowanymi Amerykanami.

– Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę te najważniejsze mecze są dopiero przed nami, ale euforia była ogromna po ćwierćfinałowym spotkaniu, bo zrobiliśmy coś niesamowitego. Mamy jednocześnie świadomość, że jeszcze nic nie mamy i dopiero o te marzenia będziemy musieli zawalczyć – powiedział Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski.

Reprezentacja Polski siatkarzy do tej pory wywalczyła na Igrzyskach Olimpijskich jeden złoty medal. Zdobyła go w 1976 roku w Montrealu. W środę Biało-Czerwoni stanęli przed szansą wywalczenia sobie awansu do upragnionego finału. Przed pierwszym gwizdkiem wszyscy mieli świadomość, że przeciwnik na pewno tanio skóry nie sprzeda. USA może pochwalić aż pięcioma krążkami – trzy złotymi (1984, 1988, 2008) oraz dwoma brązowymi (1992, 2016).

Polacy bardzo dobrze rozpoczęli półfinałowe spotkanie przeciwko Amerykanom. Pewnie na skrzydłach punktował Wilfredo Leon i Bartosz Kurek 5:2. Z kolei w polu serwisowym nie zawodził Tomasz Fornal 10:6. Siatkarze USA z kolei nie wystrzegali się prostych błędów. Czas na żądanie trenera Johna Speraw’a pozwolił uspokoić grę Amerykanów. Zaczęli coraz lepiej czytać grę Biało-Czerwonych i ustawiać szczelny blok 10:12. Do tego wzmocnili swoją zagrywkę, m.in. Matthew Anderson i Torey Defalco 13:13. Wystarczył moment i polski zespół ponownie zbudował przewagę 16:13. Wydawało się, że podopieczni Nikoli Grbicia kontrolują grę w końcówce. Prowadzili już 24:20. Rywalom udało się zmniejszyć dystans do jednego oczka 23:24. Jednak ostatnie słowo należało do polskiej drużyny. Skutecznym atakiem ze środka popisał się Norbert Huber 25:23.

Set numer dwa do stanu 4:4 był równy. Następnie zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych odskoczyli na dwa oczka dzięki serwisom Taylora Averila 6:4. Polacy stracili trochę na skuteczności w ataku w pierwszym tempie 10:13. W dalszej części USA utrzymywało wypracowaną przewagę 20:17. W tej sytuacji trener Nikola Grbić zdecydował się na zamianę. Po raz pierwszy na boisku pojawił się Bartłomiej Bołądź, który w składzie zastąpił kontuzjowanego Mateusza Bieńka. Atakujący popisał się od razu asem serwisowym 20:21. Końcówka była zacięta i emocjonująca. Polakom udało się doprowadzić do remisu 22:22 i 24:24. Nerwową grę na przewagi ostatecznie wygrali Amerykanie 27:25. Najpierw skutecznym atakiem z szóstej strefy popisał się Anderson, a w kolejnej akcji w kontrataku na lewym skrzydle po bloku zaatakował Aaron Russell.

W trzeciego seta lepiej weszli zawodnicy USA 7:4. Rywale Biało-Czerwonych dobrze czytali ich grę na siatce ustawiając szczelny blok. Chwilę później wydawało się, że urazu barku doznał Paweł Zatorski 9:13. Zawodnik jednak po krótkich zabiegach powrócił do gry. Amerykanie natomiast punktowali Polaków niemal w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła 16:9. Polski zespół został całkowicie rozbity 12:22. Nasi zawodnicy nie potrafili znaleźć żadnego sposobu, żeby zatrzymać rywali. Nie pomogły też zmiany w wyjściowej szóstce. Tę partię udaną kiwką z szóstego metra zakończył Russell 25:14.

Pierwsze akcje czwartego seta były równe. Jednak chwilę później serią dobrych ataków popisał się Anderson 5:2. Do tego amerykański zawodnik nie zwalniał ręki w polu serwisowym. Przerwa na żądanie trenera Nikoli Grbicia pomogła uspokoić grę polskiego zespołu. Biało-Czerwoni doprowadzili do remisu 13:13. Co ważne, przestali popełniać proste błędy. W połowie tego seta USA ponownie odskoczyło na dwa oczka 16:14. Reprezentanci Polski nie mieli zamiaru składać broni. Z akcji na akcję coraz skuteczniejszy był Tomasz Fornal 16:16. Od tego momentu już do końca tej partii po obu stronach siatki toczyła się zacięta walka o każdy punkt. Polacy walczyli o doprowadzenie do tie-breaka, a Amerykanie o zakończenie spotkania w czterech partiach. Chłodną głowę w decydujących akcjach zachowali Biało-Czerwoni. Ostatni punkt na wagę remisu w tym półfinałowym meczu zdobył Fornal 25:23.

Tie-breaka od punktowego ataku po bloku zdobył Anderson 1:0. Równie dobrym atakiem ze środka odpowiedział Huber 1:1. Chwilę później środkowy popisał się asem serwisowym i reprezentacja Polski wyszła na prowadzenie 2:1. Polacy dołożyli do tego szczelny blok, zatrzymując na prawym skrzydle Andersona 3:1. Przed zamianą stron polski zespół wyszedł na trzypunktowe prowadzenie 8:5. Na rozegraniu świetnie spisywał się Łomacz, który zastąpił Marcina Janusza i poprowadził zespół do wygranej. W ataku nie zawodził z kolei Fornal. Następnie serią dobrych zagrywek popisał się też Łomacz. Ten set to była silna, męska gra. Zawodnicy obu drużyn doskonale zdawali sobie sprawę o jaką stawkę grają 11:10, a tą stawką był awans do finału Igrzysk Olimpijskich 14:10. Polacy nie dali sobie już wyrwać z rąk zwycięstwa, a tym samym awansu do upragnionego finału najważniejszej imprezy czterolecia. Mecz skutecznym atakiem po bloku zakończył Leon i awansowała do sobotniego finału Igrzysk Olimpijskich rozgrywanych w Paryżu!

Reprezentacja Polski po 48 latach stanie przed szansą wywalczenia złotego medalu Igrzysk Olimpijskich! Biało-czerwoni w sobotę 10 sierpnia w finale zmierzą się ze zwycięzcą drugiego półfinału Włochy – Francja.

Polska – USA (25:23, 25:27, 14:25, 25:23)

Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Tomasz Fornal, Norbert Hubert, Paweł Zatorski (L) oraz Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Bartłomiej Bołądź, Kamil Semeniuk

USA: Matthew Anderson, Aaron Russell, Torey Defalco, Micah Christenson, Maxwell Holt, Taylor Averill, Erik Shoji (L) oraz Micah Ma’a, Thomas Jaeschke

PZPS
Fot.: Szymon Sikora, Robert Hajduk/PKOl