Fenomenalny Patryk Dobek, świetny Paweł Fajdek, a do tego wiele innych wartościowych wyników – 67. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego był bardzo udany dla polskich lekkoatletów. Już za kilka dni czekają ich mistrzostwa Polski, po których zapadną decyzje o kształcie reprezentacji na igrzyska olimpijskie w Tokio.
Dobek jeszcze niedawno był płotkarzem, ale przed sezonem zimowym postanowił startować w biegu na 800 metrów. I od razu zrobił kolosalny krok – zimą w Toruniu wygrał halowe mistrzostwa Europy, a w niedzielę w Chorzowie uzyskał najlepszy tegoroczny wynik na świecie i czwarty wynik w historii polskiej lekkiej atletyki.
– Cieszę, się, że mogłem dziś pokazać na zawodach moją dyspozycję, choć jest jeszcze sporo pracy przede mną, gdyż miałem tylko kilka miesięcy treningów. Stare wygi w biegu na osiemset metrów mają więcej doświadczenia. W tej chwili w biegu na 400 metrów przez płotki nie mam konkurencji, dlatego skupiam się na biegu na 800 metrów, bo tutaj jest konkurencja, która daje szansę na rozwój. Dziś było gorąco, także jeżeli chodzi o atmosferę na stadionie. Cieszę, że pomimo upału kibice znaleźli czas i przyszli na zawody nas dopingować – mówił Dobek, który w Tokio pobiegnie na dystansie 800 metrów.
Zawodnicy nie ukrywali, że upał mocno im doskwierał. Temperatura w trakcie zawodów grubo przekraczała trzydzieści stopni, a wystawiona na słońce bieżnia osiągała temperaturę ponad sześćdziesięciu stopni!
Ten bieg na 800 metrów był niezwykły nie tylko ze względu na Dobka, który oczywiście pobił rekord życiowy, podobnie jak dwóch świetnych Brytyjczyków, którzy zajęli kolejne miejsca – Jamie Webb i Elliot Giles. Za nimi przybiegł Marcin Lewandowski z czasem 1:44.31, a zaraz za nim niespełna osiemnastoletni Krzysztof Różnicki, który fenomenalnym wynikiem 1:44.51 pobił rekord Polski juniorów i wypełnił minimum na igrzyska olimpijskie w Tokio.
– Tokio? Nie wiem, nie spodziewałem się, że to się stanie. Trudno mi cokolwiek powiedzieć, chyba dzisiaj w ogóle nie zasnę – komentował rozemocjonowany Różnicki.
Z doskonałej strony w tym sezonie pokazuje się młociarz Paweł Fajdek, który w niedzielę w Chorzowie rzucił na odległość ponad osiemdziesięciu dwóch metrów. Czterokrotny mistrz świata nie ukrywa, że w Tokio ma jeden cel – zdobyć złoto, którego bardzo brakuje mu w jego wspaniałej karierze. Drugi był Wojciech Nowicki, też polski kandydat do medalu w Tokio.
– Dla mnie nie ma znaczenia, kto w Tokio będzie miał złoto, czy ja, czy Paweł. Bylebyśmy tylko obaj stali na podium. Cieszy mnie regularność rzutów, bo znów było w okolicach osiemdziesięciu. Mogłem dziś kilka rzeczy wypróbować. Nie wszystko się udało, ale jeszcze popracuję na treningach – komentował Nowicki.
W rzucie młotem kobiet znów bardzo dobrze spisała się Malwina Kopron, która uzyskała blisko siedemdziesiąt pięć metrów, wyprzedzając o prawie półtora metra drugą Anitę Włodarczyk.
– Rozkręcałam się z każdym rzutem. Jestem zadowolona z występu, pomimo bardzo dużego upału i faktu, że spędziliśmy aż dwie godziny na płycie stadionu. Rzucam dobrze, ale jeszcze nie pokazałam wszystkiego. Wierzę, że za miesiąc będę w fenomenalniej formie. Nakręca mnie do działania rywalizacja z Anitą Włodarczyk – mówiła Kopron, która nie ukrywała radości, że kibice znów są na trybunach. W niedzielę w Chorzowie lekkoatletów dopingowało około pięciu tysięcy kibiców. – Fajnie, że znów są z nami, bo bardzo ich brakowało – dodała.
Trzecia w biegu na 400 metrów była najlepsza z Polek Justyna Święty-Ersetic. – Przed startem pojawił się stres, bo nie wiedziałem czego się spodziewać. Covid jednak mocno wyniszczył mój organizm. Jestem zadowolona ze wyniku i wierzę, że ze startu na start rezultaty będą coraz lepsze – mówiła.
Co jeszcze ciekawego działo się na Narodowym Stadionie Lekkoatletycznym w Chorzowie? W biegu na 100 metrów gambijka Gina Bass odebrała rekord stadionu Ewie Swobodzie, którą wyprzedziła o trzy setne sekundy. Ze świetnej strony w biegu na 400 metrów pokazali się dwaj Polacy – Karol Zalewski był drugi z czasem 45.14, a Kajetan Duszyński trzeci z wynikiem 45.51.
Drugie miejsce – za Francuzem Wilhelmem Belocianem – w biegu na 110 metrów przez płotki zajął Damian Czykier z czasem 13.46 sek. – To był solidny bieg, więc jestem zadowolony. Co prawda nie wszystko jeszcze zgrało, a po zmianie trenera potrzebuję jeszcze trochę czasu, ale mam nadzieję, że go wystarczy. Czuję, że forma wzrasta i za chwilę na mistrzostwach Polski poprawię ten wynik – mówił Czykier.
Również druga na 100 metrów przez płotki była Pia Skrzyszowska. – Cieszę się, że moje wyniki się stabilizują. Dziś na stadionie atmosfera była super, byli też moi rodzice, którzy mocno mnie dopingowali, ale pogoda nie była sprzyjająca. Przede mną jeszcze młodzieżowe mistrzostwa Europy, ale wiem nad czym muszę jeszcze popracować – mówiła.
Ciekawy był też konkurs tyczkarzy, choć nieszczęśliwy dla najlepszego Polaka Piotra Liska, który skakał z kontuzją pięty. Ostatecznie uplasował się na czwartej pozycji. Trzeci był Robert Sobera, który skończył 5.70 m, a wygrał Francuz Renaud Lavilennie wynikiem 5.92. Mistrz olimpijski z Londynu i wicemistrz z Rio de Janeiro atakował też wysokość sześciu metrów, ale nieskutecznie. Z kolei w pchnięciu kulą panów najlepszy był Michał Haratyk, który pchnął na odległość 20.73 i o dwanaście centymetrów wygrał z reprezentantem Republiki Południowej Afryki Kyle Blignautem.
Podczas 67. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego rekord świata na 1500 metrów próbowała pobić Etiopka Gudaf Tsegay, ale zabrakło jej niespełna czterech sekund.
Głównym sponsorem 67. ORLEN Memoriału Janusza Kusocińskiego był PKN ORLEN. Były to ostatnie zawody przed 97. Mistrzostwami Polski w lekkiej atletyce w Poznaniu, które będą decydującym momentem w walce o miejsce w silnej polskiej kadrze na igrzyska olimpijskie w Tokio.