Kowalczyk: „Są lepsi po prostu”

– 30 kilometrów to bieg, w którym dużo się dzieje. Najpierw masz nadzieje, później ta nadzieja umiera. Wydaje ci się, że nie jesteś w stanie przebiec kolejnego kilometra, bo jesteś tak zakwaszony, a potem to wszystko mija i znów zaczynasz walczyć – powiedziała Justyna Kowalczyk, dla której był to najprawdopodobniej ostatni start olimpijski.

– Fajnie było wspomnieć sobie lata, które były. Tak naprawdę tylko jedna osoba starsza biega, a reszta to jest młode pokolenie. Co tu dużo mówić, ja zawsze byłam normalnym człowiekiem i jak widać, się starzeję.

– Ta trzydziestka miała być najlepszym biegiem i wszyscy o tym wiemy. Tak było, ale nie tak najlepszym, jak wszyscy byśmy tego chcieli. Z drugiej strony powiedzmy sobie z ręką na sercu, od czterech lat stałam na podium tylko tutaj i to przy niepełnej obstawie, to można pamiętać dziesiątki moich fantastycznych biegów, ale jak nie było, z czego to nie ma, z czego po prostu.

– Decyzji jeszcze nie podjęłam, ale do następnych igrzysk, to nie jest tak, że pstryknę palcem i wrócę. Zrobiłam już wszystko, absolutnie wszystko by biegać najlepiej jak się da. Byłam bardziej profesjonalna niż kiedyś, gdy wygrywałam i to nie dało spodziewanego efektu.

– Po tych wszystkich perypetiach, które mi się przydarzyły, już nie wrócę na tamten poziom. Za cztery lata może już być tylko gorzej. To jest przykrość dla mnie. Tak wiele zrobiłam, a nic nie otrzymałam. To jest przykrość dla mojego trenera, bo to bardzo przeżywa. Wszyscy się staramy, to nie jest tak, że poszłam na piwo i sobie odpuściłam. Przepracowałam to nie przez miesiąc, dwa czy rok, a przez trzy lata i nie to nie, są lepsi po prostu.

www.olimpijski.pl
Fot.: Szymon Sikora