Łukasz Przybylski blisko medalu w łucznictwie

Łukasz Przybylski przegrał wprawdzie pojedynek o brązowy medal Igrzysk Europejskich w Krakowie. Ale w jego przypadku bardziej niż o porażce w meczu o trzecią lokatę, należy mówić o wygraniu czwartego miejsca w całej imprezie!

Pojedynek Przybylskiego z Emircanem Haneyem stał na niesamowitym poziomie. Turek trafiał dziesiątkę za dziesiątką, aż do ostatniego strzału. Uzyskał łącznie 149 punktów, świetny wynik.– Przepraszam państwa za ten moment zawahania, ale tak się przyzwyczaiłem do tego, że reprezentant Turcji trafia same dziesiątki, iż słowo dziewiątka wydawało mi się pomyłką – stwierdził spiker zawodów na stadionie KS Płaszowianka. Bo Turek po prostu imponował perfekcją. Naszemu zawodnikowi nie dał nawet odrobiny „przestrzeni” do walki o zwycięstwo. – Moje trzy pierwsze strzały, trochę pomogły rywalowi odpowiednio się „ustawić – zauważył Polak.

– Przyznam szczerze, że przyjechałem do Krakowa wywalczyć złoto, mam brąz. Nie jest źle, ale mogłoby być lepiej – stwierdził Emircan Haney, który od razu po występie został przepytany w strefie mieszanej przez turecką telewizję. Widać, że w tym kraju łucznictwo ma się dobrze, a może nawet jeszcze lepiej.

Przybylski postarał się o to, że przynajmniej przez kilka godzin polscy kibice interesowali się łucznictwem bloczkowym. Bo 29-letni zawodnik od początku dnia strzelał bardzo dobrze. Widać było po nim pełną koncentrację. W swoim pierwszym pojedynku pokonał Shamai’a Yamroma z Izraela. W ćwierćfinale musiał uznać wyższość Marco Bruno. Ale Polak z Włochem stoczyli najbardziej zaciętą rywalizację porannej sesji w łukach bloczkowych. O awansie do finału decydował jeden punkt. Włoch wygrał 145:144. W świetnym meczu o brąz Przybylski uzbierał 146 punktów. Turek o trzy więcej.

– Biorąc pod uwagę mój status amatora, nie czuję się przegranym. Łączę łucznictwo z normalną pracą – sam dla siebie jestem sponsorem, trochę jest nim mój pracodawca. Bez jego przychylności nie mógłbym sobie pozwolić na bycie łucznikiem – mówił Przybylski, który przyznał także, że mecz o brązowy medal był dla niego emocjonalny, bo… kocha łucznictwo. – To jest po prostu moja pasja – wyjaśnił zawodnik, który w czwartek pokazał, jak bardzo interesującą i emocjonującą dyscypliną jest łucznictwo. I to niezależnie od tego, czy chodzi o łuki klasyczne czy bloczkowe.

Finał w tej konkurencji zakończył się zwycięstwem Jozefa Bosansky’ego ze Słowacji, który pokonał Marco Bruno. Słowak uzyskał w meczu o złoto 146 punktów (Włoch 144) i choć pojedynek nie jest równy pojedynkowi, to warto zauważyć, że jest taki sam rezultat jak Przybylskiego na koniec dnia.


Fot.: PKOl – Marek Biczyk