Waldemar Legień

2

Medale igrzysk olimpijskich

2

LEGIEŃ WALDEMAR

LEGIEŃ WALDEMAR

trener, jeden z trzech judoków świata, który zdobył dwa złote medale olimpijskie (w Seulu 1988 i Barcelonie 1992), medalista mistrzostw świata i Europy, 8-krotny mistrz Polski.

Urodzony 28 sierpnia 1963 w Bytomiu, syn Tadeusza i Krystyny Rewcio, absolwent miejscowego Technikum Mechaniczno Samochodowego (1984) i gdańskiej AWF (1992), gdzie otrzymał tytuł magistra wf (najwyższa średnia ocen na studiach zaocznych). Judoka (180 cm, 85 kg) GKS Czarni Bytom 1973-1994 (trener Józef  Wiśniewski) walczący w dwóch kategoriach wagowych (78, 86 kg), w ciągu ponad 20 lat walk na tatami dokonał w historii tego sportu na świecie tak wiele, że dostał się do Księgi Guinnessa, jako trzeci judoka, który zdobył dwa złote medale olimpijskie.

Kiedy ojciec przyprowadził go na pierwszy trening (9 lat) sądził, że judo to rodzaj gimnastyki z padami i przewrotami, a nie sport walki (wolałby być koszykarzem lub lekkoatletą). A jednak został mu wierny. Zdecydowały o tym najpewniej wrodzone cechy charakteru (spokojny, zrównoważony, akuratny, dokładny, prawie pedant), zadatki na wielkiego sportowego bojownika i umiejętność przyswajania sobie technik walk Wschodu oraz taktycznego rozgrywania pojedynków. Szkoleniowcy zasadnicze predyspozycje dwukrotnego mistrza olimpijskiego zawarli w dość tradycyjnej formule: „inteligentny, bardzo pracowity i zaangażowany w procesie treningowym, skromny, koleżeński, służący zawsze pomocą innym, bardzo łatwy do prowadzenia, wspaniały technik i genialny taktyk”. Wielką (jak się miało okazać) karierę międzynarodową rozpoczął podczas mistrzostw Europy (1981) juniorów w San Marino (waga do 71 kg), kiedy pod kierunkiem trenera kadry narodowej tej grupy wiekowej Marka Rzepkiewicza wywalczył złoty medal (rok później podczas ME juniorów zdobył medal brązowy). Potem były już prawie same sukcesy, być może opóźnione nieco krótkotrwałą chorobą nerek. Walka z nią świadczy o charakterze polskiego judoki. Otóż lekarz nakazał mu wypijanie piwa, po czym wbieganie na ostatnie piętro najwyższego budynku w Bytomiu i zbieganie tą samą drogą. Kilkanaście razy po kilka razy dziennie. Będąc całkowitym abstynentem harował tak kilka miesięcy. I chorobę pokonał. 8-krotny mistrz Polski: kat. 78 kg (1985), kat. 86 kg (1986, 1988-1992), kat. open (1989) był też: 3-krotnym brązowym medalistą MŚ (1987, 1989, 1991), mistrzem Europy (1990) oraz 2-krotnym medalistą ME – srebrnym (1985) i brązowym (1986). Spotykał się na tatami z wieloma światowymi indywidualnościami judo, niektóre z nimi pojedynki przeszły do historii tej dyscypliny sportu. Zawodnikiem, którego styl walki mu najbardziej nie odpowiadał (i z którym zresztą nigdy nie wygrał) był Japończyk Hirotake Okada, zaś najdramatyczniejsze zmagania w całej karierze sportowej toczył na finiszu obu turniejów olimpijskich. Wspominał pojedynek w seulskiej hali Changchung: „Półfinał jest najgorszy. Przegrasz, możesz skończyć na piątym, w najlepszym razie na trzecim miejscu. Wygrasz, już masz przynajmniej srebrny medal. Warajew (Baszir, reprezentant ZSRR – przyp. red.) niemal wyzionął ducha, ja zresztą też. Kilkadziesiąt sekund przed końcem do ostatnich ataków zmobilizował mnie Wiesiek Błach (kolega, trener), którego podpowiedzi zawsze znakomicie słyszałem, choćby nie wiadomo jaki zgiełk panował wokół. I jego podpowiedzi były zawsze najwyższej próby. Ale w samej końcówce byłem już tak zmęczony, że w pierwszej chwili nie dotarła do mnie nawet decyzja sędziów”. Cztery lata później, w Barcelonie w hali Blaugrana najbardziej pamiętny był sam finał (stały „prześladowca” Polaka Japończyk Okada był w słabszej formie i wcześniej odpadł z konkurencji) o którym Legień powiedział: „Początek miałem fantastyczny. Udało mi się zaskoczyć Francuza Pascala Tayota i aż wykrzyknąłem z radości po tej akcji, co dotychczas nigdy mi się nie zdarzało”. W ten sposób obronił tytuł mistrza olimpijskiego, co w historii judo było wyczynem niebywałym. Ale nadal nie lubił błysku fleszów, kamer i mikrofonów. Został, jak sam mówił, normalnym człowiekiem. Nic więc dziwnego, że w pewnym momencie (1993) pozostawił w kraju wszystkie „sztuczne wyróżnienia i zaszczyty” (okres walki o stanowiska w PZJudo, brak konkretnych propozycji pracy i perspektyw rozwoju) i wyjechał do Paryża, gdzie pracuje (z powodzeniem) jako trener i dyrektor w Racing Club de France. Jest lubiany i doceniany. Współpracuje też z PZJudo jako przedstawiciel do spraw kontaktów międzynarodowych. Najlepszy sportowiec Polski w tradycyjnym plebiscycie czytelników „PS” (1988, 1992), odznaczony m. in Krzyżem Oficerskim OOP (1988), złotym i srebrnym Medalem za Wybitne Osiągnięcia Sportowe oraz złotym medalem Europejskiej Unii Judo.

*1988 Seul: w. lekkośrednia 78 kg – w pierwszej kolejce wygrał z V. Husseinem (Egipt), w drugiej pokonał D. Garcię (Argentyna), w trzeciej zwyciężył K. Doberty (Kanada), w półfin. wygrał z B. Warajewem (ZSRR), w finale pokonał F. Wieneke (RFN) zdobywając złoty medal (pierwszy w historii polskiego judo, był 29 września 1988).

*1992 Barcelona: w. średnia 86 kg – w pierwszej kolejce wygrał z M. Odnorem (Kenia), w drugiej pokonał N. Filipowa (Bułgaria), w  trzeciej zwyciężył J. Yanga (Korea), w półfin. wygrał z N. Gillem (Kanada), w finale pokonał P. Tayota (Francja) zdobywając złoty medal (był także chorążym naszej ekipy podczas tych igrzysk).

Bibl.: Głuszek, Leksykon 1999, s. 256; Pawlak, Olimpijczycy, s. 149; Klimontowicz, Ruch olimpijski, s. 67; Kronika Sportu, s. 902, 904; Duński, Od Paryża, s. 490-491; Najlepsi z najlepszych, s. 104-109; AAWF Gdańsk.