Kadra polskich judoków przygotowuje się do zaplanowanych na jesień mistrzostw Europy. Ich głównym celem jest jednak zdobycie kolejnych kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Jednym z przystanków na ich drodze jest COS Giżycko, gdzie mają świetne warunki do pracy.
– Można powiedzieć, że judo ponownie uruchomiło COS w Giżycku. Byliśmy pierwszą liczną grupą, która się tutaj stawiła, kiedy zaczęło się odmrażanie sportu– mówi Mirosław Błachnio, trener kadry narodowej seniorek i seniorów Polskiego Związku Judo.
Według sztabu szkoleniowego oraz zawodników przesunięcie terminu Igrzysk Olimpijskich w Tokio może wyjść polskiej kadrze na dobre.
– Dla mnie to duża szansa. Nie miałam kwalifikacji, więc nie szykowałam się na Igrzyska – stwierdziła Arleta Podolak, która cztery lata temu reprezentowała Polskę na IO w Rio de Janeiro.
W jej wadze startują jeszcze Julia Kowalczyk oraz Anna Borowska, więc judoczka wie, że ma przed sobą trudne zadanie.
– Wcześniej byłam bardziej po to, żeby obciążać koleżanki, a także trenować dla siebie. Teraz sytuacja się zmieniła. Dla mnie to nowy bodziec motywacyjny – dodała olimpijka.
Szansę w decyzji o przesunięciu terminu Igrzysk Olimpijskich na przyszły rok dostrzega także trener kadry.
– W przypadku naszej dyscypliny to dar od losu, ponieważ mamy zdolnych młodych zawodników, dla których Igrzyska rozgrywane w tym roku mogłyby skończyć się tym, że nie zdążyliby się zakwalifikować. Ten dodatkowy rok daje im dodatkową szansę i czas na to, żeby zdobyć kwalifikacje, aby nasza grupa, która już na tę chwilę jest liczna – zakwalifikowała się piątka zawodników – była jeszcze większa. Po to tu jesteśmy, taki jest nas cel, który postawił przede mną prezes. Chcemy wywalczyć po ćwierć wieku posuchy medal olimpijski. Dokładamy wszelkich starań ze sztabem szkoleniowym i zawodnikami, aby tego dokonać. Nic innego nas nie interesuje – opowiedział o planach kadry Mirosław Błachnio.
Ze stolicy Japonii kadra chce wrócić przynajmniej z jednym przedstawicielem Polski na podium.
COS
PKOl