Saneczkarze 8. miejscem w sztafecie zakończyli występy w igrzyskach

Polska sztafeta saneczkowa w składzie: Klaudia Domaradzka (jedynki), Mateusz Sochowicz (jedynki) oraz Wojciech Chmielewski/Jakub Kowalewski (dwójki), zajęła 8. miejsce w olimpijskim konkursie drużynowym XXIV Zimowych Igrzysk Olimpijskich Pekin 2022. Mistrzami olimpijskimi zostali Niemcy, ustanawiając czasem 3:03.406 nowy rekord toru.

Srebro wywalczyli Austriacy (+0.080), a brąz reprezentanci Łotwy (+0.948). Biało-czerwoni stracili do zwycięzców +3.730, plasując się na dobrym, 8. miejscu.

Klaudia Domaradzka

Jako pierwsza na tor Yanqing National Sliding Centre ruszyła Domaradzka. Po jej przejeździe czas wskazywał, że Polska prowadzi. – Jestem zadowolona ze swojego przejazdu, mogę ze spokojną głową wracać do domu – powiedziała Klaudia Domaradzka po zakończeniu ostatniej konkurencji saneczkarskiej, w której Polacy wzięli udział podczas XXIV ZIO Pekin 2022. – Myślę, że jest bardzo dobrze, choć nie jest to to, co wszyscy byśmy chcieli osiągnąć. Moglibyśmy być na pewno wyżej. Na pewno znalazło by się coś do czego można byłoby się przyczepić u mnie, ale w porównaniu do ślizgu, który wykonałam 3 lutego, to było czysto – dodała.

Mateusz Sochowicz

Jako drugi na tor ruszył Sochowicz. On także dowiózł do mety prowadzenie dla Polski. – Moja część była O.K. Zjechałem dobry ślizg, nie najlepszy, ale bronię się moim małym doświadczeniem na tym torze – powiedział polski saneczkarz w momencie, kiedy na trybunach rozległ się okrzyk radości niemieckich kibiców, bo ich reprezentanci właśnie w tej chwili zostali mistrzami olimpijskimi. – Mam bardzo mało ślizgów tu. Wiadomo, że mogło być trochę lepiej, ale uważam, że wzięliśmy wszystko co było do wzięcia. Nic więcej się nie dało. Cieszę się, że zrobiliśmy to co było w naszym zasięgu, a nie mniej. Wiadomo, jest to stypendium, ale tylko na rok. Co ono nam daje? Tu chodzi o zapewnienie nam warunków na dłuższy okres. Pieniądze pozwalają nam pozostać w sporcie, ale nie zmieniają niczego więcej. Trener jest sam, nie ma żadnego sztabu szkoleniowego. Jeśli się to nie zmieni to nie wyjdziemy z tych ósmych miejsc, które dają nam tylko przetrwanie. My nie chcemy już zjeżdżać na ósmych miejscach, my chcemy iść do przodu, ale nie możemy. Widać, że chęć walki u nas jest, ale z pustego to nawet Salomon nie naleje – zakończył Mateusz Sochowicz który dzień wcześniej spotkał się z Przewodniczącym MKOl Thomasem Bachem.

Wojciech Chmielewski i Jakub Kowalewski

Ostatnia zmiana należała do naszej męskiej dwójki Chmielewski/Kowalewski, która dzień wcześniej w swojej konkurencji zajęła 9. miejsce, pierwsze w „10” od 1976 roku. – Robimy co możemy, staramy się i co nam to daje, że od lat jesteśmy najlepszym zespołem spośród narodów, które nie mają własnego toru? Liczymy, że nasza praca zostanie doceniona i znajdziemy pomoc oraz wsparcie finansowe, bo bez tego ani rusz. Chcielibyśmy, żeby to nie było na rok, ale na jakiś dłuższy okres, najlepiej na cały okres przygotowań olimpijskich. No bo inaczej za rok znów będziemy się martwić co dalej. Nie wyobrażamy sobie tego dłużej. Ale to na początek, ponieważ kolejnym krokiem powinno być zbudowanie w Polsce toru. Jeśli chcemy, żeby ten sport w jakikolwiek sposób się rozwijał, to tak to powinno wyglądać. Inaczej nie ma szans, abyśmy mogli przygotowywać się normalnie do startów jak inne nacje, które tu wygrywają, Pozostaje nam walka o ósme miejsca i martwienie się o stypendium – mówili na zmianę Chmielewski i Kowalewski. – Nie robi na nas już wrażenia, że jesteśmy najlepszym krajem, który nie ma własnego toru. Działa to wręcz odwrotnie. Skoro pojawiają się fajne wyniki, takie jak nasze miejsce w dwójkach, po raz pierwszy w dziesiątce na igrzyskach od 46 lat, to może ktoś wpadnie wreszcie na pomysł, żeby one były jeszcze lepsze. 46 lat bez toru w Polsce to już chyba za długo – dodali polscy olimpijczycy. – Dziś, trzeba przyznać, cała drużyna pojechała bardzo dobrze. Każdy z nas oddał dobry ślizg. Może z naszej strony pojawiły się małe błędy, ale w ferworze rywalizacji one zawsze są. Generalnie jesteśmy zadowoleni z roboty, którą wykonaliśmy przez cały tydzień i plan minimum jest. Poprawiliśmy wynik z Korei. Oby tak dalej i czekamy na tor – zakończyli polscy saneczkarze.

Polska ekipa saneczkowa spędzi w Chinach jeszcze dwa dni. Wszyscy liczą, że testy covidowe będą tylko negatywne, co pozwoli im bezpiecznie wrócić do domu 12 lutego.

PKOl
Fot.: PKOl – Szymon Sikora