Reprezentacja Polski pokonała 3:0 (25:15, 25:21, 25:16) Kanadę w swoim ostatnim meczu grupowym. Polacy zakończyli pierwszą fazę igrzysk jako liderzy grupy A, a to oznacza, że w ćwierćfinale spotkają się z czwartą drużyną grupy B i będzie to Francja.
Trzy wygrane i dziesięć punktów jeszcze przed ostatnim meczem grupy A zapewniły Polakom awans do ćwierćfinału olimpijskiego turnieju. Wciąż jednak nie był znany ostateczny układ w grupie, dlatego ostatnia kolejka spotkań dla każdego z zespołów miała sporą wartość.
Kanadyjczycy w ostatnich miesiącach pokazują bardzo dobrą grę, co udowodnili podczas rozgrywek Siatkarskiej Ligi Narodów i co potwierdzają także w Tokio. Na igrzyskach najpierw postawili się Włochom, zmuszając ich do pięciosetowej rywalizacji, a następnie w trzech partiach pokonali Iran i Wenezuelę.
Pierwszy set nie był jednak łaskawy dla reprezentantów Kanady, którzy pozostawali w cieniu świetnie grających Biało-Czerwonych. W polu serwisowym bardzo dobrze radził sobie obchodzący w sobotę urodziny – Wilfredo Leon, na środku bezbłędny był Mateusz Bieniek, a całość dopełniało niezwykle dokładne przyjęcie kanadyjskich zagrywek, co pozwalało na kombinacyjne akcje. Siatkarze z Ameryki Północnej oddali pole naszym kadrowiczom, którzy do zwycięstwa w tym secie potrzebowali zaledwie 23 minuty. Wynik tej odsłony to 25:15 dla Polski.
Drugi set rozpoczął się podobnie, jednak z akcji na akcję podopieczni Glenna Hoaga rozpędzali się i prezentowali znacznie lepszą grę. Szczególnie dobrze w tej części spotkania spisał się syn kanadyjskiego szkoleniowca – Nicolas Hoag – który swoimi zagrywkami pokrzyżował Polakom szyki. Dwa bezpośrednie punkty i presja jaką udało mu się nałożyć odbiła się na wyniku, który zmusił naszych siatkarzy do odrabiania strat. Dodatkowo Kanadyjczycy świetnie pracowali na kontrach, a w polskim zespole nieco mniej widoczny był blok. Na szczęście jednak doświadczenie zgromadzone przez lata przez mistrzów świata pozwoliło na odwrócenie niekorzystnego rezultatu i zwiększenie prowadzenia w spotkaniu.
Trzecia partia to tak naprawdę kompilacja najlepszych elementów tego starcia. Biało-Czerwoni grali z zabójczą skutecznością w ataku i nękali rywali swoim blokiem, aż sześciokrotnie (w tym secie) i dwunastokrotnie (w całym meczu) zatrzymując Kanadyjczyków na siatce. Przy tak grającej reprezentacji Polski nie było szans na jakiekolwiek potknięcie, dlatego też po niewiele ponad godzinie czystej gry na tablicy wyników widniało 3:0 dla podopiecznych Vitala Heynena. Tym samym Polacy awansowali do ćwierćfinału z 1.miejsca w grupie. W całym spotkaniu po 16 punktów zdobyli Bartosz Kurek i Wilfredo Leon, a 100% w ataku przy ośmiu punktach w tym elemencie zapisał na swoim koncie Mateusz Bieniek.
– To był nasz pierwszy mecz o tak wczesnej porze, więc zastanawialiśmy się, jak to wyjdzie. Wszyscy świetnie podeszli do tego porannego przedsięwzięcia. Wczoraj praktycznie przed dziesiątą w naszych pokojach już było cicho, bo wiedzieliśmy, jak ważne to dla nas spotkanie. Nie było problemu ze wstawaniem. Szybka kawa i z wielką ochotą przyjechaliśmy na halę – myślę, że widać to po nas było od początku. Wczoraj nie wiem czy wszyscy, ale na pewno większość z nas oglądała złoto sztafety i emocje były ogromne. Każdy sukces Polaków daje wielkiego kopa. Nawet teraz mówiąc o tym się wzruszam. Gratuluję całej ekipie, kilka osób z tej drużyny znam. Miło jest mijać w wiosce takich ludzi i cieszyć się ich sukcesem. W naszych głowach do tej pory nie było ćwierćfinału. Były dwa lata przygotowań do igrzysk, walka o skład… Ja miałem w głowie dbanie o to, by dotrwać w zdrowiu i prezentować jak najlepszą dyspozycję. Mowa o ćwierćfinałach czy medalach wychodziła z waszej, mediów, strony – co logiczne i zrozumiałe. Balonik był pompowany, ale my skupialiśmy się na kolejnych spotkaniach. Natomiast oglądam wszystkie możliwe mecze rywali, bo lubię to, co robię, a poza tym jestem niezmiernie ciekawy, co dzieje się w innych spotkaniach naszej i drugiej grupy. Zresztą większość z nas w każdej wolnej chwili ma na telefonach czy tabletach włączony sport – podsumował Paweł Zatorski.
– Było do przewidzenia, że z meczu na mecz ta drużyna będzie się rozkręcać, grać coraz lepiej. I mam nadzieję, że najlepsze mecze jeszcze przed nami.
Od samego początku wywarliśmy na Kanadzie presję zagrywką. Graliśmy pewnie, każdy wiedział, co ma robić na boisku. I dlatego tak wyglądał wynik. W drugim secie oni trochę zaryzykowali, postawili na trudniejszą zagrywkę, ale najważniejsze jest, że wróciliśmy i z 15:18 potrafiliśmy w końcówce wygrać. Blok nam dziś działał, bo była zagrywka – to są naczynia połączone. Jak odrzucisz przeciwnika od siatki, to masz na wszystko więcej czasu. Dziewiąta rano nie jest jakąś straszną godziną do grania. Znaliśmy terminarz, trenowaliśmy o tej porze. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, o której zagramy ćwierćfinał i z kim. Od początku powtarzam, że jak my będziemy grać dobrą siatkówkę, to nie powinniśmy się obawiać żadnego przeciwnika. Choć oczywiście każdego szanować. Teraz trzeba trochę odpocząć i ze świeżą głową podejść do ćwierćfinału. Z moim zdrowiem jest już wszystko okej, czuję się dobrze, dostałem zielone światło od sztabu medycznego i mogę grać. Bez żadnych leków. Serdeczne gratulacje dla naszych mistrzyń i mistrzów olimpijskich w sztafecie. Mega robota! Wiedzieliśmy, że mają szanse, spotykaliśmy się… o rany, Covid… w wiosce, w maseczkach. Nie jestem przesądny, więc nie wiem, czy pomogłoby nam nacieranie ich złotym medalem, co proponują wszystkim członkowie tej naszej mistrzowskiej sztafety. Jak będziemy grać dobrze, to ten złoty medal będzie – zapewnił Michał Kubiak, kapitan polskiego zespołu.
– Jak będziemy wygrywać 3:0, to możemy wszystkie mecze mieć o tej dziewiątej rano. Aczkolwiek jest to trudna pora do grania w siatkówkę, bo trzeba było wstać przed szóstą, inaczej zaplanować posiłki. Ale udało nam się to jakoś mądrze zrobić i zasłużenie wygraliśmy. U mnie była jednak rano podwójna kawa…
Koncentracja była dzisiaj na wysokim poziomie. Wszyscy wiedzieli, co mają robić; że to nie będzie łatwe spotkanie; że na stojąco nie wygramy. I tak było, wygraliśmy dość przekonująco. Ćwierćfinał… Na ten moment bardziej czuję potrzebę sfokusowania się na to spotkanie niż presję z nim związaną. Przed nami najważniejszy mecz tego turnieju, na który przygotowywaliśmy się długi czas. Musimy być gotowi i mam nadzieję, że uda nam się zwyciężyć. Vital (trener – przyp. red.) mówi, że wyglądamy lepiej, więc pewnie… wyglądamy lepiej. Kluczem jest to, aby tę dyspozycję utrzymać, a nawet, żeby jeszcze ją zwiększyć – powiedział Mateusz Bieniek.
We wtorek w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich, rywalem naszych kadrowiczów będzie Francja.
Polska – Kanada 3:0 (25:15, 25:21, 25:16)
Polska: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Jakub Kochanowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (L) – Łukasz Kaczmarek, Grzegorz Łomacz, Kamil Semeniuk.
Trener: Vital Heynen.
PKOl/PZPS
Fot.: PKOl – Szymon Sikora