Tokio już bez polskich tenisistów

W czwartek wieczorem z olimpijskiego turnieju tenisowego odpadli ostatni Polacy. Nasz mikst Iga Świątek / Łukasz Kubot przegrali z reprezentantami Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Jelena Wiesnina i Asłan Karacew w dwóch setach 4:6, 4:6.

Debiut olimpijski Igi Świątek mógł jeszcze trwać, ale Rosyjska para okazała się lepsza i to wykorzystała. Czy młoda Polka łatwo to zaakceptowała?

– Po przypadkach przegrzania kilkorga z nas, w tym tak dobrze tu grających, jak Badosa czy Miedwiediew, organizatorzy zareagowali na wszystkie prośby zawodników, żeby grać później. A my to w ogóle graliśmy na końcu, wieczorem, więc fizycznie ten mecz mnie nie dobił. Nie braliśmy udziału w tych apelach, ale myślę, że same sytuacje mówiły same za siebie. Nie miałam z tym nic wspólnego, bo starałam się przystosować do warunków, a niekoniecznie zmieniać układ całego turnieju. Jak widzi się takie sytuacje, to odczuwa się nie strach, ale współczucie. Bo to pokazuje, że mimo tego, iż nad wszystkim niby mamy kontrolę, że jesteśmy dobrze przygotowani, że jesteśmy w dobrej formie, to są rzeczy, które mogą nam pokrzyżować plany. I trzeba mieć do tego jakąś formę akceptacji, choć to jest trudne, bo niełatwo zaakceptować przegranie w ten sposób na igrzyskach olimpijskich. Warunki w tenisie też mają znaczenie, to nie jest nic nowego. Gramy na różnych kontynentach, ten kto się szybciej przystosuje, ten będzie miał lepszą sytuację. Właściwie ta adaptacja jest w tenisie najważniejsza – powiedziała Iga Świątek.

– Mikst kosztował mnie bardzo dużo emocji, mimo że można się w nim rozluźnić i pójść trochę na żywioł. Nie tak jak w singlu, a ja jestem singlistką z krwi i kości. Tu jednak graliśmy na igrzyskach olimpijskich i wiadomo, że każdy chce w nich osiągnąć jak najlepszy wynik. Nie mamy szans zagrać o medale aż tak często, jak w Wielkich Szleamch, więc jest to pewien stres i obciążenie emocjonalne, ale starałam się pamiętać, że to moje pierwsze igrzyska. Wiele doświadczonych zawodniczek do mnie podchodziło i powtarzało, że na kolejnych będzie lepiej, bo znają to uczucie, że na pierwszych było im ciężej. I dopiero z biegiem lat potrafiły znaleźć do tego trochę dystansu – dodała najlepsza polska tenisistka.

– Jeśli ktoś uważnie śledzi damski tenis, to wie, że w singlu od dłuższego czasu wyniki są wbrew temu, co mówi ranking. Kolejne turnieje wygrywają różne zawodniczki. Ponadto ze względu na tę wspomnianą, obciążającą emocjonalnie atmosferę igrzysk, często zdarzają się sytuacje, że faworyci przegrywają – zakończyła Świątek.

Łukasz Kubot to już doświadczony zawodnik, dla którego były to trzecie igrzyska olimpijskie.

– Początek meczu dobrze się dla nas ułożył, ale niestety nie udało się ich przełamać drugi raz, na 4:0. Rosjanie weszli w ten mecz trochę później, ale weszli. Bardzo dobrze oboje returnowali. W sumie wygrali zasłużenie, mieli dobrą synchronizację na korcie i nas zdominowali. Jednak gdyby – choć nie chcę tutaj „gdybać” – wygralibyśmy pierwszego seta, to może doszłoby do super tiebreaka, a w nim wszystko mogłoby się zdarzyć.

PKOl
Fot.: PKOl – Szymon Sikora