Niedzielny kolarski wyścig szosowy kobiet przyniósł wiele emocji Polakom. Nasze panie nie zawiodły, pokazały klasę, wolę walki, czyli to czego chcą kibice, nawet jeśli nie uda się zdobyć medalu. W tzw. ucieczce dnia znalazła się Anna Plichta i naprawdę niewiele zabrakło do wielkiej radość Polaków, bo nasza zawodniczka została doścignięta dopiero na kilka kilometrów przed metą.
– Gdy zakładam biało-czerwoną koszulkę to zawsze dostaję dodatkową motywację. Gdy przyjechałyśmy tutaj z dziewczynami, to wiedziałyśmy, że mamy spore szanse na medal. Kasia była naszą liderką i wszystkie dałyśmy z siebie sto procent – powiedziała Anna Plichta po olimpijskim kolarskim wyścigu ze startu wspólnego, w którym zajęła ostatecznie 27. miejsce.
– Przed wyścigiem założyłyśmy, że jeśli będą uciekać mocniejsze ekipy, to musimy być w ucieczce. Natomiast podczas rywalizacji zaatakowała dziewczyna, u której byłam na kole. Wtedy pomyślałam, że zostanę u niej na kole i odjedziemy, ale liczyłam, że dołączy do nas większa grupka. Później ostatecznie tak się to ułożyło, że uciekałyśmy w trójkę i udało się nam zbudować solidną przewagę – dodała Plichta.
– Austriaczka podczas wyścigu była bardzo mocna. Odjechała mi na podjeździe, kiedy musiałam sięgnąć po bufet, ale przy takim upalne należało wziąć dodatkowy bidon. Kolarka z Izraela też mi uciekła, ale później udało mi się ją doścignąć w przeciwieństwie do prowadzącej Kiesenhofer – powiedziała Plichta, która była polską bohaterką wyścigu, uciekała przez wiele kilometrów, ale ostatecznie został wchłonięta przez goniący peleton na niespełna 5 km przed metą. Było blisko, ale tym razem się nie udało.
Mistrzynią olimpijską została Austriaczka Anna Kiesenhofer, srebro wywalczyła niesamowita Holenderka Annemiek van Vleuten, a brąz Włoszka Elisa Longo Borghini. Najwyżej sklasyfikowaną Polaka była Katarzyna Niewiadoma (14.), Marta Lach zajęła 18. miejsce, a Anna Plichta 27.
W kolarstwie szosowym zawodniczki i zawodnicy rywalizować będą jeszcze w indywidualnej jeździe na czas. Tymczasem do 28 lipca odpoczynek i treningi.
PKOl
Fot.: PKOl – Marek Biczyk