Polskie młociarki pokazały niesamowitą moc na Stadionie Olimpijskim w Tokio. Anita Włodarczyk po raz trzeci została mistrzynią olimpijską, a Malwina Kopron wywalczyła brązowy medal! Wielkie brawa!
To znakomity wynik polskich młociarek, ale mogło być jeszcze lepiej. W ostatniej próbie, reprezentantka Chin Zheng Wang wynikiem 77,03 m rozdzieliła Polki i wskoczyła na 2. miejsce, które zajmowała Kopron.
Złoty medal olimpijski dał Anicie Włodarczyk rzut na odległość 78,48 m. Polka prowadziła cały konkurs, nie dając cienia nadziei rywalkom. Malwina Kopron, która zdobyła brąz, posłała młot na odległość 75,49 m. Medal Malwiny Kopron nie jest niespodzianką, ponieważ Polska w tym sezonie prezentowała świetną formę i była typowana do medalu olimpijskiego przez wielu ekspertów.
– To było moje marzenie, by po raz trzeci z rzędu zostać mistrzynią olimpijską. Uwielbiam cyferki. Dziś jest trzeci sierpnia, więc tak sobie po cichu przed konkursem mówiłam, że trzeci złoty medal igrzysk będzie należał do mnie – powiedziała Anita Włodarczyk. – Popełniłam błędy techniczne, szczególnie w pierwszym rzucie, który trafił w siatkę. Trener mi powiedział, co mam skorygować. I do drugiego rzutu wiedziałam, że muszę iść na całość. Młot poleciał 76 metrów, ale to była zła technicznie próba. Pomyślałam, że na pewno już będę miała medal i przypomniałam sobie, że na tych dużych imprezach z rzutu na rzut się poprawiałam, więc życzyłam sobie, żeby tak było. Po próbie na 78,48 emocje opadły. Byłam zmęczona i wiedziałam, że nikt mnie przerzuci. Walczyłam, ale nie rzuciłam już dalej. Najważniejszy jest złoty medal olimpijski – dodała nasza mistrzyni olimpijska.
Anita Włodarczyk, która po raz trzeci z rzędu zdobyła olimpijskie złoto, jest „właścicielką” rekordu świata – 82,98 m oraz rekordu olimpijskiego – 82,29 m, który ustanowiła podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). W ostatnim czasie nasza mistrzyni miała problemy zdrowotne, ale przełożenie igrzysk wyszło jej na dobre. Włodarczyk uporała się z kontuzją, operacją i rehabilitacją, zmieniła trenera na Chorwata Ivicę Jakelica i triumfalnie wróciła na szczyt. To prawdziwa mistrzyni!
– Igrzyska olimpijskie w Rio, gdzie pobiłam rekord świata, to był konkurs mojego życia, ale złoto w Tokio też smakuje pięknie. Po dwóch ciężkich latach okupionych kontuzjami nie było wiadomo, czy wrócę. Ja wprawdzie miałam wiarę, ale trochę niepewności zostaje, bo nie jestem robotem. Dużo zawdzięczam doktorowi Robertowi Śmigielskiemu, który postawił mnie na nogi. Zregenerowałam się. Żartowaliśmy z doktorem, że nie będę kończyć kariery, mimo że mam 36 lat. Wiek nie gra roli, bo jestem zregenerowana i nadal mogę trenować. Paryż jest blisko. Nigdy nie byłam w tym mieście. Mam nadzieję, że tam się zobaczymy za trzy lata – zakończyła Anita Włodarczyk.
W olimpijskim finale konkursu rzutu młotem wystartowała także trzecia Polka. Joanna Fiodorow zajęła 7. miejsce (73,83). To był wielki dzień dla polskiego rzutu młotem, polskiej lekkoatletyki i polskiego olimpizmu! Wyczyn historyczny, bo żadnej zawodniczce na świecie nie udało się do tej pory zdobyć trzech złotych medali w rzucie młotem, a przy okazji każda z Polek uzyskała najlepszy wynik w tym sezonie.
PKOl
Fot.: PKOl – Marek Biczyk