Amelia Bródka wraz z deskorolką zadebiutowała w programie igrzysk olimpijskich. Co prawda nie był to dla Polki, mieszkającej na stałe w Stanach Zjednoczonych, udany debiut, ale jak sama powiedziała – zjadła ją po prostu trema.
– Mój start nie był moim najlepszym. Chciałam zrobić jeden trudny trick, ale niestety mi się nie udał – powiedziała Bródka. – W pierwszym z trzech przejazdów miałam straszne nerwy, bo przecież nigdy na takiej imprezie nie startowałam. W drugim i trzecim „poległam” na tym samym tricku. Czasami tak bywa w deskorolce, że raz tricki działają, a raz nie. Ale bardzo się cieszę, że tutaj jestem. I że wszyscy świetnie jeżdżą, że ten sport się rozwija na całym świecie. Mamy swoją deskorolkową kulturę i wydaje mi się, że deskorolka jest ważniejsza dla igrzysk niż igrzyska dla deskorolki. Ale oczywiście wejście do programu olimpijskiego sprawiło, że mamy więcej zawodów i możliwości startów. I wspaniały czas tu przeżywam! Skate-park jest świetny, tylko szkoda, że mi nie wyszło… – dodała.
Reprezentantka Polski w jeździe na deskorolce zajęła 17. miejsce w eliminacjach konkurencji park i nie awansowała do olimpijskiego finału w Tokio. Startowało 20 zawodniczek, a do walki medale awansowało tylko osiem najlepszych.
– Większość tych młodych dziewczyn, które tu jeżdżą, zaczynała w zawodach stworzonych przeze mnie – Exposure. To taki szeroki projekt non profit. Przedtem w deskorolce nie było infrastruktury ani imprez dla kobiet. Bardzo się cieszę, gdy teraz widzę, jak one sportowo dorosły i jak pchają ten sport do przodu. Przodują w nim Stany Zjednoczone, Brazylia i Japonia, bo tam są najlepsze skate-parki, więc jest gdzie trenować. Jeśli w Polsce zbuduje się więcej skate-parków, to i u nas tak może być. A jeździć można w każdym wieku – uczyłam nawet 78-letnią panią. Choć oczywiście młodzi się pewnie mniej boją, bo nie boli ich aż tak bardzo, gdy spadną. Bo jak ja spadnę, to boli mnie przez kilka tygodni… Tylko w tym sensie wiek nie pomaga – zakończyła.
PKOl
Fot.: PKOl – Szymon Sikora