Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic, to od soboty dwukrotne medalistki olimpijskie. Najpierw popularne „Aniołki” trenera Aleksandra Matusińskiego były częścią złotej sztafety mieszanej, a dzień przed zakończeniem Igrzysk XXXII Olimpiady Tokio 2020 wywalczyły srebro w sztafecie 4×400 m.
Dodajmy, że w eliminacjach pobiegła Anna Kiełbasińska, którą w finale zastąpiła Kaczmarek, ale wszystkie pięć reprezentantek Polski otrzyma srebrne medale (mimo, iż dekorowano tylko finalistki).
Natalia Kaczmarek: – Troszkę nie byłam zadowolona ze swego występu indywidualnego – wiedziałam, że mogłam tam pobiec lepiej. Zostało zatem więcej sił na sztafetę. I serducha, żeby dać dziewczynom jak najlepszą pozycję, żeby miały jak najłatwiej. Bo powiedziałyśmy, że zdobędziemy tu medal. Dałyśmy z siebie wszystko – stąd taki wynik i bardzo mnie to cieszy. Od wczoraj mnie „nosiło” i przełożyło się na dobry bieg.
Iga Baumgart-Witan: – Poszłam mocno, nie było na co czekać – najwyżej mnie odetnie… Wiedziałyśmy, o co idzie gra. Puściłam się za Allison Felix, która ma życiówkę ze dwie sekundy lepszą ode mnie, więc oczywiste, że Amerykanka mi odjechała. Przeskoczyć samej siebie się nie da, ale dałam z siebie wszystko i dowiozłam pałeczkę na drugim miejscu. Po to, żeby dziewczyny mogły… na tym samym miejscu skończyć. Teraz czas na świętowanie.
Małgorzata Hołub-Kowalik: – Trener powiedział nam przed startem, że jeśli mięśnie odmówią posłuszeństwa, to mamy biec sercem, bo każdy centymetr może być ważny. I tak zrobiłyśmy – jest medal, jest rekord Polski! Myślałyśmy, żeby złamać te 3;20, ale… może następnym razem. Cofamy teraz wszystkie deklaracje, co do dalszego biegu naszych karier. Powiedzmy, że za rok… powiemy. A jak to jest być dwukrotną medalistką olimpijską? Musiałabym… użyć niecenzuralnego słowa.
Justyna Święty-Ersetic: – Nigdy nie pobiegłam szybciej. Zrobiłam wszystko, co mogłam. Tak jak wszystkie z nas i jeszcze Ania Kiełbasińska, bo przecież gdyby ona nie biegła w eliminacjach, to Natalia nie byłaby tak wypoczęta w finale. Przed igrzyskami powtarzałam, że w ciemno biorę brąz. I… dobrze, że tego nie zrobiłyśmy, bo wracamy z dwoma medalami – srebrnym i złotym w sztafecie mieszanej.
PKOl
Fot.: PKOl – Szymon Sikora