– Moim celem jest zakręcić się w okolicach życiówki albo może nawet i tę życiówkę pobić. Wierzę, że jestem w stanie to rzucić – powiedział mistrz olimpijski w rzucie młotem Wojciech Nowicki. 15 i 16 lipca najlepszy polski młociarz powalczy o medal mistrzostw świata w amerykańskim Eugene.
Najlepszy wynik w życiu – 82,52 m – polki młociarz ustanowił w finale olimpijskim w Tokio. Ten rzut dał mu złoty medal olimpijski. W tym roku Nowicki też spisuje się świetnie, a w mistrzostwach Polski kolejny raz pokonał innego wyśmienitego polskiego zawodnika Pawła Fajdka.
– Trochę w tym roku zmieniliśmy trening w okresie przygotowawczym i szczerze mówiąc sam nie spodziewałem się, że przyniesie to aż takie efekty. Mam nadzieję, że forma docelowa przyjdzie na mistrzostwa świata, które w tym sezonie są najważniejszą imprezą. Wiadomo, że na obozie mocno pracowałem, więc muszę odzyskać świeżość, czucie i formę startową – mówi Nowicki.
Po igrzyskach olimpijskich w Tokio polski młociarz zdecydował się na zmianę trenerki – Malwinę Wojtulewicz zastąpiła kończąca karierę sportową polska młociarka Joanna Fiodorow.
– Chciałem tej zmiany, nie ukrywam. Po dziewięciu latach po prostu czułem, że potrzebuję tego. Z Asią od 2016 roku razem trenowaliśmy w grupie, więc znamy się dosyć długo, a ona wiedziała, czego ja potrzebuję. Z tych powodów właśnie padła moja propozycja, żeby spróbować czegoś nowego i wydaje mi się, że odzwierciedleniem tego są wyniki. Asia, jeżeli trzeba, to też jest mi w stanie pokazać pewne elementy, które mam wykonać. Aczkolwiek trzeba przyznać, że po latach kariery nie chce już rzucać. Czasem namawiam ją, żeby porzucała młotem, chociaż dla zabawy, ale chyba już ma tego dosyć. Tyle lat treningu może spowodować to, że już człowiek nie ma chęci. Ja na razie na szczęście tego nie mam, ja się nadal tym cieszę. Mam motywację i fajnie, że dopisuje zdrowie – tłumaczy polski mistrz.
A co Fiodorow zmieniła w treningu polskiego mistrza? – Mam wrażenie, że w porównaniu do poprzednich lat mój trening jest bardziej zoptymalizowany i bardzo duży nacisk kładziemy na technikę. Szukamy błędów, które popełniałem, by je wyeliminować. Najważniejsze jest, żebym mógł wykorzystać swoje parametry fizyczne, bo jestem wysoki i mam długi zasięg ramion, co jest przecież atutem. Ale wiadomo, że rewolucji w treningu nie robiliśmy, bo trudno jest wszystko zmieniać na nowe, tym bardziej z moim doświadczeniem. Trzeba wprowadzać delikatne zmiany, żeby to przekładało się na lepsze rezultaty – powiedział zawodnik.
Choć dziś Wojciech Nowicki jest mistrzem olimpijskim, to jednak jego podejście do kolejnych startów w ogóle się nie zmieniło. I, podobnie jak przed startem w Tokio, także i teraz nie chce mówić o celach na imprezie docelowej.
– Nigdy nie myślę o tym, że muszę wygrać albo, że bardzo chciałbym wygrać, bo to bardzo często gubi zawodników. Bardziej skupiam się na tym, żeby pojechać i oddać jak najlepsze rzuty technicznie. Wiem, że jestem przygotowany i wiem, że jeśli tylko odpocznę, zregeneruję się, to będą dobre rzuty. Jestem bardzo skupiony i staram się na każdym treningu oddawać jak najlepsze rzuty technicznie, bo wiem, że to jest klucz do sukcesu. Ale oczywiście mam nadzieję, że zarówno ja, jak i Paweł powalczymy o jak najlepsze rezultaty. Fajnie by było, jakbyśmy powtórzyli sukces z tamtego roku i obaj stanęli na podium. Na pewno konkurencja będzie mocna, ale postaramy się – wyjaśnia.
Mistrzostwa świata w amerykańskim Eugene odbędą się w dniach 15-24 lipca. Młociarze wystąpią już na samym początku. Finał rzutu młotem mężczyzn zaplanowany jest na 16 lipca. Walka o złoty medal rozpocznie się o godz. 21:00 polskiego czasu.
Informacja prasowa