W czwartek w Chengdu rozpoczęła się rywalizacja we wspinaczce sportowej. W The World Games 2025 Polskę reprezentują cztery panie: Martyna Stokowiec, Anna Brożek, Maria Szwed i Natalia Kałucka. W ramach pierwszej konkurencji indywidualnie na czas najlepiej z Polek spisała się Natalia Kałucka, która odpadła z rywalizacji w ćwierćfinale pokonana przez Indonezyjkę.
– Panie trenerze, pierwsza konkurencja wspinaczki sportowej za nami. Dla nas niestety chyba nie najszczęśliwiej, bo wszyscy tu liczyliśmy na medal Natalii.
– My też liczyliśmy na medal, ale niestety nie dzisiaj. Ale będziemy jeszcze próbować. Mamy dużo tych szans. Panują tu trudne warunki, no i mocna stawka. Przez cały sezon mamy jakieś przekleństwo zawodniczki z Indonezji, która regularnie eliminuje Natalię. Może to przełamiemy.
– W piątek kolejne starty. Proszę powiedzieć co nas czeka.
– W piątek będzie Speed Four, czyli bieg na cztery linie. Jeszcze będzie sztafeta w sobotę.
– Proszę powiedzieć jak te konkurencje wyglądają?
– Speed four to jest nowy format, czyli bieg na cztery linie jednocześnie. Czterej wspinaczy będzie się ścigać jednocześnie. Będzie to ciekawe, bo bieg finałowy teraz będzie od razu wskazywał wszystkich medalistów. Ostatnia czwórka po prostu powalczy o złoto, srebro i brąz. Pozostała część tej konkurencji podobnie jak do tej pory, czyli eliminacje, z których będą wychodzić po prostu po dwie osoby. Myślę, że to może być bardziej ekscytujące dla widzów. No i szybciej będzie szło.
– Jak będzie wyglądała sztafeta?
– Startuje pierwszy zawodnik. Po uderzeniu w timer zapala się zielone światło dla kolejnego zawodnika. Ten robi swój bieg i liczy się łączny czas. Co ciekawe nie będzie dźwięków dla drugiego zawodnika, więc po prostu muszą oni reagować na światło. To też nowość. Zobaczymy jak to pójdzie. My wystawiamy tylko jedną parę. Biegać będzie Ania Brożek i Maria Szwed. Mam nadzieję, że będzie lepiej niż w czwartek.
– Proszę powiedzieć o warunkach klimatycznych. Bo jest tutaj gorąco, a wy startujecie na zewnątrz, na powietrzu.
– No właśnie, nie wiem czy widzieliście, ale Natalia właśnie siedzi w takiej beczce dmuchanej. Wrzuciliśmy tam cztery wielkie worki lodu. No i mniej więcej tak to wygląda. Teraz jest już nieźle, bo temperatura spadła. Ale eliminacje były bardzo ciężkie. Dla zawodników jest trudno, a trudniej jest trenerom. Bo my siedzimy cały czas na słońcu w tej strefie. Zawodniczki na szczęście mogą ukryć się w namiocie. Siąść pod klimatyzacją. Poza tym jeśli chodzi o rywalizację to czasy są niezłe. Może nie na rekord świata. Zawodniczki narzekały troszeczkę, że się ślizgają, a ta temperatura nie pomaga.
– Co się stało z Olą Kałucką, która wypadła ze składu tuż przed imprezą. Wiemy, że to jakieś problemy zdrowotne i było to owiane małą tajemnicą.
– Tajemnicą, nie tajemnicą. Może po prostu dlatego, że jeszcze nie wszystko jest jasne jak to będzie wyglądać dalej. Są to jakieś problemy zdrowotne, o których ja też nie powiem teraz dokładnie. Bo prawdę mówiąc sam nie wiem. Natomiast wiem, że Ola jest w stanie biegać, jest w stanie trenować, tylko nie na takim poziomie, który by pozwalał na to, żeby była zadowolona ze swoich startów. No i żeby miało to jakiś większy sens. Także podjęliśmy decyzję o tym, że nie będzie na razie startować dopóki się nie wyjaśni co i jak. Wtedy będę mógł się wyspowiadać co tam się dzieje. Mam nadzieję, że tak naprawdę nic wielkiego. To jest po prostu chwilowa niedyspozycja i przekujemy to w taką formę jaką miała rok temu na igrzyskach olimpijskich.
– Czy Natalia odczuwa brak siostry? W końcu to bliźniaczki?
– No myślę, że jakby Ola była, to może jeszcze byśmy spróbowali z tą sztafetą powalczyć. Natomiast siostry sobie dają radę. Są przyzwyczajone do startów samodzielnych. Tak naprawdę są na łączach cały czas, więc Ola nas tutaj wspiera. Dzwoni jak nie do mnie, to do Natalii. No i jest z nami cały czas, tylko może jej nie ma fizycznie.
Rozmawiał Tomasz Piechal
