Paweł Laszczak zajął 6. miejsce 12. The World Games Chengdu 2025 w wyścigach dornów. Polak walczył dzielnie, ale ambitne plany pokrzyżował mu wypadek w wyścigu półfinałowym. Repasaże także nie przyniosły oczekiwanego rozwiązania.
– Paweł, zajmujesz szóste miejsce w The World Games. Niestety nie udało się obronić drugiej lokaty z poprzednich Igrzysk. Nie udało się też zdobyć złota, które zapowiadałeś.
– Poziom zawodów był bardzo wysoki. Może nawet wyższy niż się spodziewałem i stąd to szóste miejsce i jestem zadowolony z wyniku. Myślę, że jest to dość dobry rezultat, patrząc na poziom innych zawodników. Chyba mogę się cieszyć z tego miejsca.
– Ale chyba lekki niedosyt jest? W końcu nawet przez organizatorów byłeś wymieniany w czwórce faworytów.
– No na pewno niedosyt zawsze jest na takich zawodach, ale tak wyglądają wyścigi dronów. Niestety wyścigi dronów są trudne i drabinka wyglądała tak jak wyglądała. Taki jest format tych zawodów. Byłem wspominany w czołówce, ale na to nic nie mogę poradzić. Starałem się zająć pierwsze miejsce w moim wyścigu (półfinał – przyp. red.), ale miałem stłuczkę. Zdarza się.

– Kto pozytywnie zaskoczył tutaj z rywali? Na kogo nie liczyłeś wcześniej?
– Na pewno zaskoczył mnie Chun Yan Kwan z Hongkongu. Latał na bardzo wysokim poziomie. No Marvin Schapper z Liechtensteinu. On też bardzo dobrze lata i na pewno zaskoczył mnie.
– Co ci się nie podobało w tych zawodach?
– Co mi się nie podobało? Myślę, że ogólnie zawody były bardzo fajnie zorganizowane. Jedyne co, to tak jak wspominałem wcześniej, ich format. Ogólnie to nie chodzi tylko o te igrzyska, tylko o format wszystkich wyścigów dronów. Według mnie mógłby być lepszy, ale ogólnie oceniałem zawody bardzo pozytywnie i cieszę się, że w ogóle miałem okazję tutaj przyjechać i konkurować z najlepszymi w tym sporcie.
– Jak wygląda Twój park dronów? Ile masz sprzętu?
– Na te zawody wziąłem sześć dronów i wracam z pięcioma. Jestem na minus jeden właśnie po tym ostatnim wyścigu. Niestety dron się zepsuł. Da się go naprawić, bo wszystkie części są wymienne. Tylko wiadomo, jak rozwalę się podczas wyścigu, to jest już koniec. Nie mogę po prostu pobiec na tor po drona i go naprawić. Ale po powrocie do domu da się go zreperować.

– Ile kosztuje taki zawodowy, sportowy dron wyścigowy?
– Myślę, że taki dron, jaki używam ja i inni topowi zawodnicy, to kosztuje około dwóch tysięcy złotych. Ale wiadomo, nie latamy tylko dronem. Potrzebujemy mieć także inny sprzęt. Więc myślę, żeby rzeczywiście zacząć latać dronami, trzeba myśleć o rzędzie kosztów około pięciu tysięcy złotych.
Rozmawiał Tomasz Piechal/PKOl
Fot.: Szymon Sikora/PKOl
