Apetyt na Nankin

Przemysław Ptaszyński, trener pływaków na II MIO Nankin 2014 – Dominiki Sztandery, Nikoli Petryki, Wojciecha Wojdaka oraz Jana Hołuba – ocenia start polskiej reprezentacji.

– Jak Pan ocenia start naszych pływaków?

– Apetyty były zaostrzone, szczególnie, że chłopcy to świeżo upieczeni mistrzowie Europy – jeden sprinter Janek Hołub – mistrz Europy juniorów z Amsterdamu na 100 m i wicemistrz na 50 m stylem dowolnym, drugi długodystansowiec Wojtek Wojdak – mistrz Europy juniorów na 400 m stylem dowolnym, a wicemistrz na 800 m stylem dowolnym. Jak by nie patrzeć na tych dwóch chłopaków, jeden medal można było zdobyć.

– Było przecież bardzo blisko medalu…

– Tak, było blisko medalu. Chłopcy we wszystkich swoich konkurencjach byli w finałach, plasowali się na miejscach od 4. do 7., ale do tego medalu zabrakło. Dziewczyny przyjechały tutaj z szansami na półfinały. Dominika Sztandera w stylu klasycznym dwa razy zajęła 9. miejsce na 50 m, a Nikola Petryka była 15. na 50 m w stylu grzbietowym, bijąc rekord życiowy.

– Sezon pływacki był bardzo długi. Trudno przecież mieć szczyt formy trzy razy w ciągu trzech miesięcy. Od kiedy nasi pływacy muszą być w tak zwanej gotowości startowej?

– Sezon pływacki zaczął nam się już 5 czerwca. Były mistrzostwa Polski seniorów, gdzie nasza młodzież kwalifikowała się na mistrzostwa Europy, a oprócz tego pływacy na MIO byli brani z rankingu światowego i do 31 maja musieli być jak najwyżej na listach rankingowych. Wszyscy poprawili swoje rekordy życiowe. Potem po pięciu tygodniach mieli start w mistrzostwach Europy juniorów w Amsterdamie, na których szczególnie chłopcy wypadli bardzo dobrze, poprawiając swoje rekordy. Start w Nankinie też wypadł po przeszło miesiącu, gdzie już nie udało się utrzymać tak wyśrubowanej formy. W takich sportach jak pływanie, utrzymanie szczytowej formy przez trzy miesiące jest bardzo trudne.  Być może trzeba się skupić na jednym starcie…

– Jak seniorzy, którzy mają mistrzostwa świata, a za jakiś czas mistrzostwa Europy… Juniorom jest chyba trochę trudniej?

– Oprócz tego, że junior musi robić kwalifikacje w konkurencji seniorów, to jeszcze kwalifikować się do MIO na podstawie rankingu światowego, a to przecież wiąże się ze startami. Wojtek Wojdak w czerwcu tego roku na 1500 m stylem dowolnym popłynął o pięć sekund poniżej minimum na igrzyska olimpijskie w Rio de Janerio. To bardzo dobry pływak. W 2016 roku po prostu będzie musiał ten wynik co najmniej powtórzyć. Miesiąc później poprawił się na dystansach 400 i 800 m, na 1500 m już nie poprawił tego wyniku, ale potem został mistrzem Europy juniorów. W Nankin zawodnicy już nie mieli rekordów życiowych. Prawdopodobnie było to spowodowane tym, że był to zbyt sługi sezon startowy dla tak młodych zawodników. My, jako trenerzy także nie zdołaliśmy podołać utrzymaniu formy.

– Sezon w końcu dobiegł końca. Będziecie mieć zasłużone wakacje.

– Chcielibyśmy… Jednak wracamy do Polski i już od 31 sierpnia Janek Wojdak (SMS Oświęcim) jedzie na obóz przygotowawczy do Wałcza. Natomiast grupa z Wrocławia Nikola oraz Janek (Śląsk Wrocław) i Dominika (Juvenia Wrocław) też mają swój plan szkoleniowy. Po drodze do igrzysk mieliśmy szereg zgrupowań, próbowaliśmy popracować nad formą, ale organizm nie wytrzymał tego tempa i wymagań.

– Przecież 4., 5., 6. i 7. miejsca oraz życiowe rekordy, to bardzo dobre wyniki…

– Bierzemy je w ciemno. Mam nadzieję, że pływacy nie odbiorą tego jako porażki, ale zmobilizują je ich do dalszej pracy. Z całej czwórki będziemy mieli na przyszłość pożytek i za dwa lata w Rio będą reprezentować nasz kraj, bo to bardzo dobrzy pływacy.

– Na czym przez te dwa lata powinni się skoncentrować?

– Wojtek Wojdak lubi prowadzić. Trudno mu wytrzymać dystans do końca. Lubi płynąć z przodu, metr lub dwa metry przed stawką zawodników. Czasami brakuje mu końców, nie potrafi przyśpieszyć. Płynie jakby to wioślarze powiedzieli – torowo. Cały dystans płynie równo. Ale te ostanie sto metrów trzeba zafiniszować i dlatego pracujemy nad tym, aby poprawić finisz. W tych zawodach było widać, jak na dystansie 800 m Wojtek prowadzi przez 600, a na ostatnich 200, nie utrzymuje wzrastającego tempa finiszu i dopływa na 4. miejscu.

– Janek Hołub z kolei musi popracować nad startem.

– Tak, sprinter musi mieć dobrą reakcję startową. On musi być zmobilizowany, nie może zrobić startu w 0,8. To widać gołym okiem, że startuje po wszystkich, a potem odrabia. Co to będzie się działo, jak poprawi reakcję startową…!?

– Kiedy pływak ma przerwę treningową?

– Z reguły od 20 lipca do końca sierpnia. Teraz nasi reprezentanci będą mieli dwa tygodnie wolnego dopiero we wrześniu, gdy już będą chodzić do szkoły. W tamtym roku też nie mieli wakacji, bo byli na mistrzostwach świata w Dubaju, które też skończyły się z końcem sierpnia. To dwa końskie sezony, szczególnie dla chłopców, bez dłuższego wypoczynku, a to przecież młodzież. Ciągle praca, praca, praca. Pływanie to ciężki, indywidualny sport, nie ma z kim pogadać. Pływacy są z reguły 5-6 godzin w treningu dziennie. Tylko najlepsi to wytrzymują. Ważna także jest grupa treningowa, bo trening trener-zawodnik jest dobry na krótką metę. Tylko pływak zrozumie pływaka.

Rozmawiała Katarzyna Deberny
Fot.: Szymon Sikora

 Wojciech Wojdak 800 m st. dowolnym 8:02,39 4. miejsce
  400 m st. dowolnym 3:53,96 6. miejsce
 Jan Hołub   50 m st. dowolnym 22,70 5. miejsce
  100 m st. dowolnym 50,01 7. miejsce
 Dominika Sztandera   50 m st. klasycznym 32,29 9. miejsce
  100 m st. klasycznym 1:10,43 9. miejsce
 Nikola Petryka   50 m st. grzbietowym 29,83 15. miejsce
 Łącznie: 4 finały A i 3 półfinały