Jakub Urban, trener naszych medalistek z wioślarskiej czwórki podwójnej twierdzi, że ze spokojem oglądał finałowy wyścig. – Pracuję z tą osadą od pięciu lat, z niektórymi dziewczynami od ośmiu, więc wiedziałem, co potrafią i na co są przygotowane. Zatem w czasie, kiedy rozgrywał się bieg, stresować się nie miałem czym. Generalnie stresowanie się na pewno nie pomaga, tylko przeszkadza – powiedział.
– Ta osada pływała w tym roku w poszczególnych okresach sezonu tak szybko, jak tego chciałem. Przygotowywaliśmy się pod ten jeden, konkretny start. Nie interesowały nas na przykład mistrzostwa Europy i tylko się cieszyłem na jakim poziomie pływali tam inni, bo wiedziałem, że nie dowiozą tego do końca tego troszkę dłuższego niż zwykle sezonu. Byłem spokojny o to, że jeśli wszystko się dobrze poukłada i nie będzie większych kontuzji, to z nami na pewno będzie dobrze. Zresztą potwierdzają to dziewczyny od pięciu lat, w którym to okresie nie zeszły poniżej srebrnego medalu na imprezie głównej danego sezonu. Liczyłem tylko na to, żeby tu było tak samo. One są zadaniowcami – przyjechały tutaj wykonać zadanie i je wykonały.
– Taktyka była taka jak zwykle. Zawsze miały mocny drugi tysiąc, na ostatnich pięciuset metrach zawsze brylowały. Prosiłem tylko o to, żeby nie przespać pierwszego tysiąca, kiedy wszyscy ostro ruszą; żeby się nie bać i pojechać mocno od początku, bo drugi tysiąc tak czy siak będzie ich.
– Mogę dla was pookreślać moje zawodniczki nawet nie jednym zdaniem, tylko jednym słowem. Pierwsza to CHAOS (Katarzyna Zillmann), druga – SPOKÓJ (Maria Sajdak), trzecia – MATKA TERESA (Marta Wieliczko) i czwarta – POZYTYWNA OPTYMISTKA (Agnieszka Kozub-Zawojska). Czyli cztery żywioły, a ja gaśnicą jestem po prostu.
– Co teraz czuję? Spełnienie. Kto mnie zna, ten wie, że nie okazuję emocji. Taki jestem. Nigdy też chyba nie powiedziałem tylu słów, ilu teraz podczas tych wszystkich wywiadów telewizyjnych, radiowych i do internetu czy dla prasy.
– Przewaga Chinek nad wszystkimi polega na nieograniczonym budżecie, co na przykład pozwala im zatrudniać najlepszych trenerów, i nieograniczonych zasobach ludzkich. A co nas ogranicza? Nie będę się wypowiadał.
– Kompletnie mnie nie interesuje, czy jest to pierwszy czy piętnasty medal dla reprezentacji Polski na tych igrzyskach. Ja zrobiłem swoje i tyle.
PKOl
Fot.: PKOl – Marek Biczyk