To pierwsze słowa jakie w rozmowie ze mną krótko po zejściu z podium wypowiedział w środowy wieczór Jan Kałusowski. Chwilę wcześniej odebrał brązowy medal za trzecie miejsce w finałowym wyścigu na 200 m stylem klasycznym.
– To ogromna frajda, naprawdę wielka przyjemność zdobyć dla naszego kraju pierwszy medal na tej wielkiej imprezie. Oczywiście wiem, że bodaj trzy godziny wcześniej co najmniej srebrny krążek w deblu zapewniła sobie, wraz ze słoweńską partnerką, Iga Świątek i będę jej mocno kibicował, ale ja swój medal już mam – wisi na szyi i… jest najpiękniejszy na świecie. Wywalczyłem po ciężkiej i twardej walce, ale – jest!
– Zauważyłem, że w finale jeszcze do 150 metra zajmowałeś w stawce miejsce czwarte, ale ostatnia długość basenu pokonałeś w iście ekspresowym tempie…
– Tak, kontrolowałem sytuację i zgodnie z taktyką jaką zwykle stosuję, aby właśnie na końcówkę zachować trochę sił i móc skutecznie finiszować. Udało się i mam nadzieję, że w sztafecie wraz z pozostałymi chłopakami też powalczymy…
Dłużej nie mogliśmy rozmawiać, bo wkrótce miał się przecież rozpocząć finał sztafet 4×100 m zmiennym. Janek Kałusowski słowa dotrzymał i wespół z kolegami sięgnął po drugi tego dnia medal brązowy.
Rozmawiał: Henryk Urbaś/PKOl
Fot.: Tomasz Piechal/PKOl