Martyna Kierczyńska, na co dzień zawodowa pięściarka muaythai w Tajlandii, w piątek wygrała pierwszą walkę podczas 12. Światowych Igrzysk Sportowych The World Games Chengdu 2025. Od wymarzonego złota dzielą ją tylko dwie walki.
– Pierwsze zwycięstwo i to bardzo spektakularne. Jak wyglądała twoim okiem ta walka, czy przeciwniczka była bardzo wymagająca, czy nie za bardzo?
– Pierwsza walka z zawodniczką z Rosji, a jak wiemy Rosjanie to taka mocna nacja, która zawsze jak najbardziej chce wygrać, idzie do przodu, szuka cały czas tej drogi do zwycięstwa. Moja przeciwniczka była dużo starsza, utytułowana, leworęczna, więc odwrotna pozycja. To była ciężka walka, wymagająca. Trzy rundy, takie na przetarcie i na otwarcie turnieju. Wychodzę z tego zwycięsko i jestem bardzo zadowolona.
– Do walki o złoto, czego ci serdecznie życzymy i co zapowiadałaś, zostały tylko dwie walki. W sobotę zmierzysz się z Węgierką.
– Zgadza się. Jeszcze został mi półfinał i finał – tak planuję. Zamierzam wrócić ze złotem do Polski. Teraz czeka na mnie przeciwniczka z Węgier. Zmierzyłam się z nią w finale mistrzostw Europy w zeszłym roku, więc miałam okazję już z nią wygrać. Jednak do rewanżu przeciwnik zawsze szykuje się jeszcze mocniej i ciężej, więc liczę na to, że jest jeszcze lepiej przygotowana i będziemy miały naprawdę kolejny ciężki bój. Nie mogę się tego doczekać, ale jeszcze przed tym też czeka mnie zrobienie wagi na jutro, ponieważ codziennie mamy kontrolę. Dzisiaj jeszcze taka mała walka i jutro wchodzę do półfinału.

– A czy z tą wagą, utrzymaniem jej, jest duży problem? Jesteś na styku, czy jakiś zapas jest?
– Dzisiaj z rana był zapas, natomiast przed walką trzeba wszystko uzupełnić, naładować się, dobrze nawodnić, więc myślę, że troszeczkę tej nadwyżki mam i gdzieś tam około kilograma będzie do ścięcia.
– Których z rywalek tutaj najbardziej byś się obawiała?
– Mam nadzieję, że to one się najbardziej obawiają mnie. Ja nie obawiam się żadnej. Wiem że każda jest na mega wysokim poziomie, natomiast na każdą jestem gotowa. Chcę być najlepsza i to pokazać, więc chcę się mierzyć z każdą z nich.
– Dzisiaj piękne zwycięstwo, a wczoraj pięknie kroczyłaś na ceremonii otwarcia The World Games z polską flagą w dłoni. Jakie pozostały Ci wrażenia z tego wydarzenia?
– Był to jeden z najpiękniejszych – można powiedzieć – dni i chwil w moim życiu. Jako sportowiec po raz pierwszy biorę udział w takiej imprezie jak The World Games i jeszcze dostałam ten zaszczyt poniesienia polskiej flagi na czele reprezentacji. Jest to piękne. Myślę, że to jest też nie do opisania, to spełnienie marzeń każdego sportowca, że z dumą mogłam kroczyć na czele i godnie myślę reprezentować Polskę. Mam zamiar godnie ją reprezentować do samego końca, wracając ze złotym medalem.
– Jak widzisz całą tę imprezę organizacyjnie? Jak ona wypada w Twoich oczach?
– Jest to na pewno największa impreza sportowa, w której brałam udział. Jak na razie myślę, że organizacja jest bardzo dobra. Szczególnie wczorajsza ceremonia otwarcia która była naprawdę piękna, mnóstwo fajerwerków. Organizatorzy się popisali. Mam nadzieję, że tak będzie do samego końca. Hala też wygląda bardzo dobrze, ring się super prezentuje. Ogóle hala jest świetna, także jest naprawdę fajnie.

– Na co dzień walczysz w Tajlandii. Tam spędzasz chyba większość swojego czasu, więc pogoda tutaj chyba nie za bardzo Ci przeszkadza?
– Tak, spędzam dużo czasu w Tajlandii. Jeszcze jakieś niecałe dwa miesiące temu miałam tam walkę, więc klimatyzowałam się tam. Celowo po niej zostaliśmy w Tajlandii, by cały czas trzymać ten klimat, by robić lepiej wagę i by ta zmiana czasu nie była taka drastyczna, bo pomiędzy Bangkokiem, a Chinami jest tylko godzina różnicy, więc znacznie lepiej też ten organizm się zaadoptował.
Rozmawiał Tomasz Piechal/PKOl
Fot.: Tomasz Piechal/PKOl
