Do ostatniego miejsca wypełnił się gośćmi w sobotę (1 lutego) zlokalizowany na szóstym piętrze Centrum Olimpijskiego w Warszawie Klub Olimpijczyka. Okazją był wieczór poezji, którego gospodarzem był Krzysztof Osman, wspierany przez znakomitego aktora i lektora Krzysztofa Gosztyłę oraz dr Krzysztofa Zuchorę – poetę, pracownika stołecznej AWF, wybitnego znawcę problematyki olimpijskiej.
Krzysztof Osman – jak sam o sobie powiedział – nie jest „profesjonalnym poetą”. Na co dzień pracuje bowiem jako lekarz w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej, od lat szczególnie blisko jest związany z Polskim Związkiem Pięcioboju Nowoczesnego i ze stołeczną Legią. Nic dziwnego, że także ich przedstawicieli nie zabrakło na sobotnim spotkaniu.
Termin wieczoru nie był wcale przypadkowy – jak wyznał jego bohater – dokładnie 34 lata wcześniej, 1 lutego o tej samej porze (17.oo) po raz pierwszy spotkał się ze swą późniejszą żoną – Grażyną, wf-istką i jak się później okazało – także zdolną malarką. Przypomnienie tego wydarzenia spotkało się z entuzjastyczną reakcją wszystkich obecnych w Klubie Olimpijczyka, a pani Grażyna otrzymała od męża bukiecik kwiatów.
Krzysztof Gosztyła, który jest powszechnie znany (głównie z anteny radiowej) jako wspaniały interpretator wielu utworów literackich, po mistrzowsku zaprezentował przybyłym kilka wierszy z już dwóch tomików poezji („Szepty spadających liści” i „Sonata dla skrzata”), autorstwa doktora Osmana.
Każdym zgromadzeni nagrodzili oklaskami, a potem dr Zuchora – odnosząc się do przedstawionych publiczności utworów – nawiązał do twórczości także innych znakomitych autorów: Cypriana Kamila Norwida, Jana Lechonia czy Olgi Tokarczuk. „W poezji wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy” – podkreślił, mówiąc też o potrzebie „czułości”, tak mocno akcentowanej przez naszą najnowszą noblistkę.
Wzruszenie w głosie autora i na twarzach gości wywołały pod koniec spotkania zaprezentowane przez Krzysztofa Osmana wiersze nawiązujące do ostatnich dni jego, zmarłego w ubiegłym roku ojca. Podobnie było w przypadku przygotowywanych do wydania w kolejnym tomiku „Czarnych rękawic”, dedykowanych zmarłemu cztery lata temu wicemistrzowi olimpijskiemu i mistrzowi Europy w boksie – Wiesławowi Rudkowskiemu.
Co ważne – w kuluarowych rozmowach, gdy autor po zakończeniu wieczoru podpisywał tomiki swej poezji – dominował szacunek dla charakteru twórczości poety. „Nie błądzi bez celu po górach i obłokach, lecz – jak na lekarza przystało – twardo stąpa po ziemi i pisze o tym co tu dostrzega” – dało się słyszeć. Sam zresztą mówił o sobie, że w wierszach „rejestruje różne zdarzenia”. Ktoś jedynie zażartował, że przynajmniej jeden z przedstawionych w sobotę utworów powinien mieć… sponsora. To wiersz pt. „Pendolino”…
www.olimpijski.pl/baś
Fot.: Henryk Urbaś