Podwójne zwycięstwo Dawida Kubackiego. Polak w wielkim stylu wygrał sobotni i niedzielny konkurs Pucharu Świata w Wiśle i jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Przed inaugurującym sezon Pucharu Świata weekendem w Wiśle Dawid Kubacki był wskazywany jako murowany faworyt. I nie zawiódł pokładanych w nim nadziei. W Wiśle wygrał prawie wszystko, co było do wygrania: piątkowe treningi, kwalifikacje, pierwszą serię konkursu i całe zawody. Wyprzedzić pozwolił się tylko podczas sobotniej serii próbnej.
W niedzielę – 6 listopada – za Polakiem uplasowali się Słoweniec Anze Lanisek i Norweg Marius Lindvik. Dawid Kubacki zgromadził łącznie 287 pkt po skokach na odległość 131 i 133,5 m. Polak o 8,3 pkt wyprzedził Laniska (131,5 i 131 m) i o 10 pkt Lindvika (131 m i 133,5 m). W klasyfikacji generalnej PŚ Kubacki o 70 punktów wyprzedza drugiego Norwega Halvora Egnera Graneruda.
Dziewiąty w niedzielę był Piotr Żyła. W drugiej serii wystąpił jeszcze Paweł Wąsek, który był 23. W konkursie zabrakło Kamila Stocha, który został zdyskwalifikowany w kwalifikacjach za nieprzepisowy kombinezon. Do drugiej serii nie zakwalifikowali się natomiast: 31. Kacper Juroszek, 34. Jan Habdas, 37. Stefan Hula, 40. Jakub Wolny, 45. Aleksander Zniszczoł i 50. Maciej Kot.
– To jest coś niesamowitego – przyznał podwójny triumfator pierwszego weekendu Pucharu Świata w skokach narciarskich Dawid Kubacki.
– Wiedziałem wcześniej, że stać mnie tutaj na bardzo dobre wyniki i że przy odrobinie szczęścia także na wygraną. Byłbym jednak zadowolony z każdego miejsca w czołowej dziesiątce. To jednak coś niesamowitego, że dwa razy wygrałem. Tego się nie spodziewałem, gdyż jest to sport – powiedział Kubacki.
Przyznał, że już podchodząc do lądowania finałowego skoku czuł, że prawdopodobnie wygra.
– Jednak trzeba zachować koncentrację do końca, ładnie wylądować. Liczą się noty, są przeliczniki za wiatr. Nie raz w mojej karierze widziałem, że przekroczyłem umowną zieloną kreskę, a potem się okazywało, że jestem gorszy od aktualnego lidera – dodał.
Dawid Kubacki pochwalił rozegranie inauguracyjnych konkursów PŚ w formule „hybrydowej”, tzn. na torach lodowych, ale z lądowaniem na igelicie.
– A alternatywą byłoby odwołanie zawodów albo produkcja sztucznego śniegu. Przy tych temperaturach jest to misja nie do spełnienia – wspomniał.
W niedzielnym konkursie nie wystąpił Kamil Stoch, który został zdyskwalifikowany w trakcie kwalifikacji.
– Najpierw chciałbym powiedzieć o samym skoku, gdyż uważam, iż zasługuje na uwagę. To jest moja główna praca. Swoje zadanie wykonałem dobrze, to była udana próba. Na tym będę opierał dobre odczucie z tego weekendu – powiedział dziennikarzom trzykrotny mistrz olimpijski.
Jego zdaniem pomiar kombinezonów jest kontrowersyjny. – Stało się jednak jak się stało. Trzeba na przyszłość uniknąć takich sytuacji – dodał Kamil Stoch.
Materiały prasowe Pucharu Świata w Wiśle, PAP
Fot.: Tadeusz Mieczyński, Skijumping.pl