Hanna Mazur brązową medalistką IV ZMIO Gangwon 2024

Łyżwiarka szybka Hanna Mazur zdobyła brązowy medal IV Zimowych Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich Gangwon 2024. To trzeci medal Polaków w Korei Południowej, drugi brązowy, ale pierwszy w historii startów reprezentacji Polski w młodzieżowych igrzyskach wywalczony przez łyżwiarzy szybkich na długim torze. Nasi młodzi olimpijczycy codziennie piszą historię polskiego ruchu olimpijskiego.

Polka na dystansie 1500 m wystartowała w ostatniej parze, co już stawiało ją w korzystnej sytuacji, ponieważ miała przed swoim startem już cały przegląd sytuacji i wyników. Na torze zrealizowała ustaloną przez trenera ojca taktykę, dała z siebie wszystko, a na mecie cieszyła się jak ze złota. To zawsze jest wspaniały obrazek, kiedy sportowiec sięga po nieosiągalne dla wielu i przy okazji spełnia swoje sportowe marzenia.

Rywalką Hanny była Austriaczka Jeannie Rosner, która nie ukończyła poniedziałkowego biegu na 500 metrów. Dziś miała sporo do udowodnienia, ale trafiła na Hannę Mazur, która była tym razem dla niej poza zasięgiem. Polka pokonała ją o sekundę zdobywając brązowy medal.

Wygrała niesamowita Holenderka Angel Daleman, która w tak zwanym międzyczasie rywalizowała także w short tracku. Tam jednak nie miała szczęścia, żeby nie powiedzieć o prześladującym ją pechu. Daleman w rywalizacji na 500 m (upadek w półfinale) – nie skorzystała z możliwości startu w finale B. Na dystansie 1000 m upadła już w finale, ale została zdyskwalifikowana, a bieg powtórzono już bez niej. Startowała również w najdłuższej konkurencji short tracku – 1500 m, ale tak uplasowała się na 14. pozycji, zajmując ostatnie miejsce w finale B. Na torze długim jednak króluje. W poniedziałek zdobyła złoto na 500 m, a we wtorek na 1500 m. Srebro na tym dłuższym dystansie wywalczyła Chinka – Yungi Liu (4. na 500 m).

Druga z Polek startująca na tym dystansie – Zofia Braun – uplasowała się na 12. miejscu.

Trzecie miejsce Polki było zaskoczeniem nawet dla niej samej, bo jak powiedziała, ewentualny medal na tym dystansie stawiała na ostatnim miejscu. I tu znów powtarza się znana już nam historia – wczoraj smutek, dziś wielka radość. – Chyba nie było po co wczoraj płakać, skoro dziś jest ten brązowy medal na tysiąc pięćset metrów. To był ostatni dystans na jakim bym się go spodziewała. Kiedy jechałam do Korei myślałam, że kolejność powinna być taka: mass start, pięćset metrów, mikst i na końcu tysiąc pięćset, a tu mój pierwszy medal zdobyłam właśnie na tym ostatnim dystansie. To było bardzo niespodziewane. Myślałam, że tu będę jakaś szósta, siódma, kompletnie poza podium. Nawet śmiałam się z Zosią (Braun – przyp. red.) w szatni i z trenerem, że jak będę blisko podium to już wtedy wezmę flagę i wykrzyknę: „o matko! jaka jestem super!” A tu się okazało, że mogłam wziąć flagę tak jak trzeba, po zdobyciu medalu – powiedziała niesamowicie szczęśliwa Hanna Mazur, już z medalem na szyi.

– To jest niesamowite uczucie zdobyć medal na takiej imprezie, tym bardziej, że mój koronny dystans jest wciąż przede mną. Mam nadzieję, że to taki malutki przedsmak mass startu. Ale szok jest teraz, bo zdobyłam medal jadąc tu z dziewiątym czasem. Jednak byłam rozstawiona w ostatniej parze, a im później się startuje, tym lepiej się wie jak co trzeba zrobić. Ma to wielkie znaczenie, bo wiesz jak musisz pojechać każdą rundę i tata mi to wszystko powiedział. Także dobrze wiedziałam, która runda ma być najmocniejsza, jakie powinno być otwarcie tak plus-minus. Poza tym, kiedy zobaczyłam, że będę kończyć małym torem to od razu napisałam wiadomość do mojej mamusi kochanej, bo kończenie małym torem na tysiąc pięćset daje dwie krzyżówki za rywalką, czyli coś w czym jestem bardzo dobra i wręcz to uwielbiam. Było to widać podczas biegu. Jest szok, zaskoczenie i medal. Ale zasługiwałam na ten medal – dodała rozpromieniona polska panczenistka, która jak było słychać, nie powiedziała tu jeszcze ostatniego słowa.

Hanna Mazur pierwsze kroki na imprezie rangi olimpijskiej stawiała podczas Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy Friuli Venezia Giulia 2023. Tam startowała w short tracku i zdobyła cztery medale – złoto, dwa srebra i brąz – stając się absolutną rekordzistką i gwiazdą Młodzieżowej Reprezentacji Polski. Chyba nikt nie będzie miał nic naprzeciwko, gdyby optymistyczne, ale i bardzo pewne siebie zapowiedzi, a także oczekiwania młodej polskiej olimpijki, stały się w Korei Południowej faktem.

Młodzieżowe Igrzyska Olimpijskie to drugi krok Hanny Mazur na olimpijskiej drodze ku tym najważniejszym zimowym igrzyskom olimpijskim. Wszystko przed nią, ty bardziej, że Hania jest praktycznie skazana na sport za sprawą sportowych rodziców. Jej ojciec – Witold Mazur – to wieloletni reprezentant Polski i medalista mistrzostw kraju w łyżwiarstwie szybkim. Wiele lat pracował z kadrą żeńską i męską panczenistów, przyczyniając się do jednych z największych sukcesów tej dyscypliny sportu. Mama Hani – Agnieszka Ziemczonek – to była narciarka. Po zakończeniu kariery pracowała jako trenerka w reprezentacji Polski w narciarstwie alpejskim, a także trenuje łyżwiarzy szybkich toru długiego i krótkiego oraz wrotkarzy. Warto wspomnieć, że Hania uprawia wszystkie te trzy dyscypliny, dzięki czemu może swoją moc zaprezentować w mass starcie.

Wielu ekspertów wróży jej wielką karierę, nazywając nadzieją polskiego łyżwiarstwa szybkiego. Jedną z takich osób jest Katarzyna Bachleda-Curuś, pięciokrotna polska olimpijka w łyżwiarstwie szybkim i dwukrotna medalistka olimpijska, która w rozmowie z Polskim Komitetem Olimpijskim powiedziała: – Hanka Mazur jak najbardziej jest gotowa, aby medale stąd przywieźć. To byłby ogromny sukces. Jedna z najbardziej utytułowanych polskich panczenistek dodała, że dzięki takim zawodniczkom jak Hania, polskie łyżwiarstwo szybkie odradza się po zapaści, kiedy to kariery zakończyła stara gwardia z medalistami olimpijskimi na czele.

Katarzyna Bachleda-Curuś, która jest członkinią polskiej misji olimpijskiej w Korei, na żywo kibicowała młodej koleżance. Dodatkowo medal na podium wręczyła jej Maja Włoszczowska, dwukrotna wicemistrzyni olimpijska w kolarstwie górskim, a dziś członkini Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Po ceremonii medalowej do wspólnego zdjęcia stanęło zatem pięć polskich medali olimpijskich – różne sporty, różne pokolenia, jedno „biało-czerwone” serce.

Wierzymy, że brązowy medal Hanny Mazur na 1500 metrów był pierwszą iskrą zapowiadającą to co nas jeszcze czeka na olimpijskim OVALU. Ale czy jej gwiazda na dobre rozbłyśnie podczas ZMIO Gangwon 2024, tak jak to miało już miejsce rok wcześniej we Włoszech? Miejmy nadzieję, że tak. Na pewno warto trzymać za nią kciuki, bo to wielki talent.

Tomasz Piechal/PKOl
Fot.: Szymon Sikora/PKOl